WIERSZE Z LAT 1843-1849
|
|
Śmierć, co trzynaście lat stała koło
mnie, |
|
Mój Adamito - widzisz, jak to trudne... |
|
Polsko, ojczyzno! padaj ze mną na
kolana... |
|
Przez furie jestem targan ja, Orfeusz, |
|
Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi, |
|
Gdy na ojczyznę spojrzą oczy Lolki, |
|
Dziecina Lolka na rzymskich mogiłach... |
|
Kiedy się w niebie gdzie zejdziemy sami, |
|
Boże, błogosław tej małej pasterce... |
|
Bóg, który łono wszelkich tajemnic
odmyka, |
|
To było w duchu, Ojcze! a tymczasem... |
|
Bo mój Stworzyciel znalazł mię na
ziemi... |
|
Radujcie się, Pan wielki narodów
nadchodzi! |
|
Na drzewie zawisł wąż... |
|
Bóg duch, innego zwać nie będziecie... |
|
Takiego ludów w sobie przerażenia... |
|
Śni mi się jakaś wielka a przez wieki
idąca... |
|
Gotują się na powstanie, |
|
W starym kościółku na Woli... |
|
Nastał, mój miły, wiek Eschylesowy: |
|
Jeżeli kiedy - w tej mojej krainie, |
|
Co nam zdrady! - jest u nas kolumna w
Warszawie, |
|
Dusza się moja zamyśla głęboko, |
|
Mój król, mój Pan - to nie mocarz żadny, |
|
Anioł ognisty - mój anioł lewy... |
|
Przemówił, strzelił i od kuli ginie, |
|
Niedawno jeszcze - kiedym spoczywał
uspiony, |
|
Bo to jest wieszcza najjaśniejsza chwała, |
|
Staruszko moja! o staruszko moja, |
|
Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli, |
|
Dajcie mi tylko jednię ziemi milę - |
|
Kiedy prawdziwie Polacy powstaną, |
|
Nie zapominaj, że kiedyś ubogi... |
|
Jest najsmutniejsza godzina na ziemi, |
|
Daję wam tę ostatnią koronę pamiątek |
|
Snycerz był zatrudniony Dyjany
lepieniem. |
|
Przy kościołku, |
|
Na górze, która jako szmaragd była, |
|
Panie! jeżeli zamkniesz słuch narodu, |
|
Ojczyzna, twoja święta kochanka, |
|
Ta ręka, która Krzemieniec wystrzygła, |
|
O Polsko moja! tyś pierwsza światu |
|
Baranki moje, |
|
Wracają dla nas piękne Chrystusowe... |
|
W ciemnościach postać mi stoi matczyna, |
|
Kiedy róża stanie złączona z
kamieniem, |
|
Jak dawniej - oto stoję na ruinach... |
|
Wieniec związano z rzeczy przeklętych, |
|
O! nieszczęśliwa! o! uciemiężona... |
|
Wyjdzie stu robotników, |
|
Gdy noc głęboka wszystko uspi i oniemi, |
|
Zadrży ci nieraz serce, miła matko
moja, |
|
Los mię już żaden nie może zatrwożyć, |
|
Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza
|
|
Kiedy pierwsze kury Panu spiewają,
|
|
I wstał Anhelli z grobu - za nim wszystkie duchy,
|
|
A jednak ja nie wątpię - bo się pora zbliża,
|
|
Narody [?] lecz [?],
|
|
POCZĄTEK SPISU |