[W SZTAMBUCHU MARII WODZIŃSKIEJ]

 

Byli tam, kędy śnieżnych gór błyszczą korony,

Gdzie w cieniu sosen, bożym strzeżone napisem,

Stoją białe szalety wiązane cyprysem;

Gdzie w łąkach smutnie biją trzód zbłąkanych dzwony;

Gdzie się nad wodospadem jasna tęcza pali;

Gdzie na zwalonych sosnach czarne kraczą wrony:

Tam byli kiedyś razem i tam się rozstali.

 

A po latach wróconym ojczyźnie pielgrzymom

Bławatkami gwiaździste kłaniały się żyta.

Jechali błogosławiąc chat wieśniaczych dymom,

Wszyscy pod jeden ganek... Matka, siostra wita

Synów, braci, przyjaciół - są wszyscy! są wszyscy!

Przy jednym siedzą stole, przy czarach nalanych;

A wczoraj tak dalecy - a dzisiaj tak bliscy.

I nikogo nie braknie, oprócz zapomnianych.

 

Młoda Maria do tańcu każe stroić lutnie

I usiadła - spoczywa... Nagle do sąsiada

Rzekła: "Ach, kogoś braknie!" - Tu podkówka utnie

W takt mazurka. - "On umarł!" - sąsiad odpowiada.

"Cichoż na jego grobie?" - 

"Słowików gromada

Śpiewa na srebrnéj brzozie cmentarza tak smutnie,

Że brzoza płacze".

 

Luty 1835, Genewa.

 


SPIS WIERSZY