SPIS WIERSZY
|
TYTUŁ
|
INCIPIT
|
KWIATY I
KOLCE
|
|
Kiedy o cichej wieczornej godzinie... |
|
Pompiliusz, w którymś romansie podobno, |
|
W Hercyńskich borach, w cztery świata
strony, |
|
Egle czarowna, kochaj mnie! Na Boga! |
|
Szedł chłopiec z dziewczyną po ciepłym
gdzieś lecie, |
|
Gdzieś, gdzieś w lasów głębi, wśród
ciszy nad cisze... |
|
Mandaryn pewien (cóż na to powiecie? |
|
Przez bór śpieszy jeździec, przez
puszczę szumiącą, |
|
Chciałbym być sławnym - marzę ja młodzieńczo, |
|
Płakała, gdyśmy klękli u ołtarza, |
|
Ile nimf tylko - wszystkie są w
rozpaczy, |
|
Jak rozpryśnięta tęcza w ranek
letni... |
|
Nad rzeczką bystrą stoi dziewczyna, |
|
Zaśnij, mój mały - bądź grzeczny i
zaśnij, |
|
Co masz zjeść jutro, zjedz dzisiaj,
kochanie - |
|
Miała sukienkę białą, gdym do niej... |
|
Rzekł mi raz Medard: - Słuchaj,
Felicjanie, |
MELODIE Z DOMU NIEWOLI
|
|
O Ludzie! czyście widzieli, |
|
Hej dziesięciu! czas do dzieła, |
|
Ha! jeszcze o mnie! Mniejsza o to, czyście... |
|
Z okiem krwawą łzą zwilżonem... |
|
Patrzaj, Medardzie, salamandra licha, |
|
Idziemy. W oczach świat się przemyka - |
|
Do mnie, kto tylko utonąć nie może! |
|
Po kupach gruzów, kędy naokoło... |
MEANDRY
|
|
Niechaj was Bóg w swej łasce chowa, |
|
Myśl się moja, łamanymi zwroty, |
|
Wiedz, że czynem, nie zaś słowy, |
|
W pochodzie wpośród życia grudy, |
|
Przy arce dziejów, która w pochód
kroczy, |
|
Wiatr wieje w oczy - ach! jak wieje! |
|
- Używaj życia! - tak wy mówicie... |
|
O! ty, przemożna siło pięści, |
|
Ktoś tam, stanąwszy raz na głowie, |
|
Pod górę, w znojach dźwigając życie, |
|
Co? Obiecałem? Dobrze. Innym razem... |
|
- Będzie to Kolumb, Dante lub Jan
Trzeci! |
|
O ty, grobowej chwały świetne znamię! |
|
Ta mała, którą na rękach noszą... |
|
Lecimy w gwiazd kurzawę pchnięci, |
|
Gdy w dębie, przez wyroki boże, |
|
Nieskończoności środkiem jest
skrzydlata... |
|
Mógł albo później przyjść, lub wcześniej, |
|
Wprzód, niźli tańczyć na tych, którzy... |
|
Żywcem w trumnę ją wtłoczono... |
|
Rzecz to jest diable zawiła... |
|
Gdy się w narodzie czyn rozstroi... |
|
Drzewo to gorzki owoc miewa, |
|
O myśli moja! tyś jest, jak bywa, |
|
Cóż warta modlitwa nieszczera... |
|
Ach! Zoilu, miły panie; |
|
Młodości! Bóg nam z tobą zsyła... |
|
W krakowskim Rynku, w noc świetlaną... |
|
Wielkiego płacząc Kazimierza, |
|
Zajrzyjmy też w tę starą kuchnię, |
|
Wilku! miły kmotrze! |
|
Śmierć, z Bezlitością bladą w ścisłej
zmowie, |
|
Na pokutniczej naszej tu dolinie, |
|
Niechby mi kiedy tak się zdarzyło: |
|
Człek, skarżąc niebu troski swe żebracze, |
|
WIERSZE BEZ PRZYDZIAŁU
|
|
Gdy po bezdrożach starej Hellady... |
|
Czy znasz ty kraj ten, kędy jak najsrożej... |
|
Posłuchajcie, bracia moi mili, |
POCZĄTEK SPISU |