EGLE I LAURA
Egle czarowna, kochaj mnie! Na Boga!
W sercu mym pusty dziś harem.
Ty go zapełnij... Właśnie Laura sroga
Uciekła z jakimś huzarem.
Będziesz kochaną, rajskie moje dziewczę,
Jak żadna na świecie dziewa,
I wyśpiewaną, ile dźwięki piewcze,
Ile cię duch mój wyśpiewa.
Ja cię uwielbię, co sił będzie stało,
Już nie przepadniesz ty w mnóstwie.
Usta twe, oczy, sploty, pierś twą białą -
Ja w tobie wszystko ubóstwię.
Poziomki leśne twych ust koral świeży -
Kiedy uśmiechać się zaczną.
Rząd się w nich pereł jasnym blaskiem śnieży
Jakże całować je smaczno.
By ułagodzić płomienne twe oczy
Rzęsa osłania je długa,
A ponad nimi ciemna brew się toczy,
Jedwabna w giętki łuk smuga.
W licach twych - wiosna. Wzrok olśnąć zniewala
Alabastrowa twa szyja.
Po której grając, niby ciemna fala,
Włos w bujne sploty się zwija.
Z puchów łabędzi, co śpiewając giną,
Wzdęta twa pierś marmurowa.
O! pokłon tobie, urocza dziewczyno,
Tyś lilia, kwiatów królowa.
Tchnienie twe niby kwiatu woń, gdy rosy
Krople w kielichu swym skupi...
Cóż, kiedy ciągle palisz papierosy,
Zwyczaj ten bardzo jest głupi,
Przepala usta, białość zębów zmienia
I nawet rodem jest z piekła.
Laura zaczęła także od palenia,
Potem z huzarem uciekła.
Nie chcę i ciebie, Egle, lilio biała,
Nie wierzę więcej pasterce...
O Lauro sroga! tyś sponiewierała
Równie mą miłość, jak serce.
Wzięłaś mi wiarę - wiosnę nieskończoną -
I za te rajskie widziadła
Zwątpienie cierniem utkwiłaś mi w łono...
Bodajś przepadła! przepadła!