XXII

 

Syn Aleksandra stał przed Zofii łożem,

Grecki mającym kształt - perskie kolory -

I te jej słowa mówił:

"Mag jest chory -

Któż może zdrów być? - sami często mnożym

Choroby, to jest, chcę mówić - cierpienia."

Zofia rzuciła okiem na służebną,

A raczej bielmem oka, bez wejrzenia:

Czy szyje - rzecz jej cale niepotrzebną -

Zwyczaj to wszakże, od czasu do czasu

Na niewolnice okiem tym spozierać,

Jakoby pracę śledząc, bez hałasu - -

Nie - by się na tej czujności miał wspierać

Interes żyda, jak gdzie w domu biednym -

Lecz że się zwyczaj taki stał powszednym.

To Egipcjanka czując, nim się stało,

Sunęła żwawiej swoją ręką małą.

Syn Aleksandra błędnym okiem rzucił,

Czy tuż stojącej liry nie wywrócił? -

I wyszedł - Zofia, na to bacząc mało,

Zasnęła-

Chwilkę, ktoś idąc, zanucił:

(Śpiew przechodnia*)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

"Tam Hektor, gdy swojej nie znalazł jedynej,

Ku progom znów wrócił, służebnic wołając:

Ej! mówcież mi, dziewki, słowami szczerymi,

Andromaka gdzie znikła łabędzio-szyja? -

U mych-że sióstr? - w szaty świąteczne ubranych -

Czy gwoli próśb wyszła z Trojanki drugimi

Ukoić gniew bujnie-warkoczej Atenę? -

Ej! - mówcież mi, dziewki, słowami szczerymi - -"

 

Zofia, gdy pierwsze usłyszała słowa,

Do sługi rzekła: "Stało się wybornie,

Iż gość odeszedł, bo jestem niezdrowa."

- Tu Egipcjanka, kłoniąc się pokornie,

Rzecze: "Udatność naśladując bogów,

Na palcach sunął od łoża do progów" -

I szyć poczęła z niezwykłym pośpiechem,

Gdy pani uchem szła za pieśni echem.


* Nie trzeba sobie wyobrażać pieśni w zanaczeniu muzykalnym tego wyrazu; są te wiersze z Iliady, VI pieśni.

 


POPRZEDNI ROZDZIAŁ

QUIDAM

NASTĘPNY ROZDZIAŁ