CZĘŚĆ SZÓSTA

Persony do niej:

Maryje trzy, Joanna, Tomasz, Filip, Andrzej, Kleofas, Łukasz, Jezus

Ewanjelija
I. I przyszła Maryja Magdalena, opowiadając zwolennikom: Iżem widziała Pana i to mi powiedział.

MAGDALENA
przyszedszy do zwolenników, którzy będą siedziećna pewnym miejscu
Pomóż Bóg, apostołowie,
Jezusowi braciszkowie!
Poselstwo wam powiadamy,
Które za pewną rzecz mamy:
Pan Jezus już powstał z martwych,
Podług onych obietnic swych.
Bochmy dziś u grobu były,
A nicechmy nie widziały,
Jedno Anjoły stojące,
To nam opowiedające.

MARYJA JACOBI
Istą rzecz macie, panowie,
Nie mylimy się na słowie.
Bo kiedychmy od grobu szły
I w pół drogi prawie były,
Ustniechmy z samym gadały,
Za nogichmy go trzymały.

MARYJA SALOME
Ba, i nie chciał wiele z nami
Zabawiać się rozmowami,
Ale nam kazał prętko iść,
Wam tę nowinę obwieścić,
Byście szli do Galilei,
A tam go społem czekali,
Bo się tam wam ma pokazać,
Jak więc przedtym raczył mawiać.

Ewanjelija
[R.] A oni, słysząc, iżby żyw był i był widziany od nie], nie wierzyli. L. I zdały się te słowa u nich jakoby jedne plotki, i nie wierzyli im.

TOMASZ
do Magdaleny
Nowa by to historyja,
Co ty powiadasz, Maryja,
Iżby Krystus miał zmartwychwstać
I żywym się wam pokazać.
Nie dziwujcie, miłe panie,
Nie wierzymyć w to bajanie.

FILIP
Za plotki to stoi u nas,
Co ty, Maryja, powiadasz
O Pańskim dziś Zmartwychwstaniu
I o waszym z nim gadaniu.

ANDRZEJ
Ba, i próżno o tym gadać,
Iżby się wam miał ukazać.
Idźcież z tymi fabułami,
Miejcie sobie pokój z nami.

I odejdą Maryje.

Ewanjelija
R. Potym zasię dwiema z nich, chodzącym w drodze, widzian jest w inszej postawie idącym L. onego dnia do miasteczka, które było na sześćdziesiąt staj od Jeruzalem, imieniem Emaus. A oni rozmawiali wespołek o tych wszytkich rzeczach, które się przydały. I stało się, gdy sobie rozmawiali i miedzy sobą pytali, alić sam Jezus, przybliżywszy się, szedł z nimi. A oczy ich były zatrzymane, aby go nie poznali. I rzekł do nich: Które są te mowy, które macie miedzy sobą, chodząc, a jesteście smętni?

KLEOFAS
stojąc z Łukaszem po pielgrzymsku, rzecze
Ba, mój namilszy Łukaszu,
Dobry, wierny towarzyszu,
Cóż to wżdy są za nowiny,
Które się dzisia zjawiły
W tym mieście jerozolimskim,
Coś o Zmartwychwstaniu Pańskim?
Powiadają, że zmartwychwstał
I niewiastom się ukazał,
Onym trzem Maryjam świętym,
U grobu jego będącym.

ŁUKASZ
Takci coś ludzie tarkają -
Czyli prawda, czyli bają?
Za pewną rzecz nie słychać nic -
Mogło to być albo nie być.

JEZUS
przyszedszy do nich po pielgrzymsku
Bona vita, cni kompani!
Radziście towarzyszowi?
Co to za rozmowy macie,
Które sobie rozprawiacie
Do Emaus pielgrzymując,
Tak smutno się pokazując?

Ewanjelija
L. I odpowiedając jeden, któremu imię Kleofas, rzekł do niego: Ty sam jesteś pielgrzymem w Jeruzalem, a nie dowiedziałeś się tego, co się w nim tych dni stało? Którym on rzekł: A co? I rzekli: O Jezusie Nazarańskim, który był mąż prorokiem, mocny w uczynku i w mowie przed Bogiem i wszytkim ludem. A jako go wydali nawyższy kapłani i książęta naszy, aby był osądzon na śmierć, i ukrzyżowali go, a myśmy się spodziewali, że on miał odkupić lud izraelski; a teraz nad to wszytko trzeci dzień jest dzisia, jako się te rzeczy stały. Ale i niewiasty niektóre z naszych przestraszyły nas, które przede dniem były u grobu i nienalazszy ciała jego, przyszły powiedając, iż też widzenie anjelskie widziały, którzy powiedają, że by był żyw. I szli też byli niektórzy z naszych do grobu i tak naleźli, jako niewiasty powiadały, ale samego nie naleźli.

KLEOFAS
do Jezusa
Bon fradello! Sam pątujesz,
Z Jeruzalem pielgrzymujesz,
A nie miałby tego wiedzieć
Abo wżdy od drugich słyszeć,
Co się tam teraz przydało,
W te dni wielkonocne stało?

JEZUS
Co takiego? Rad bych słyszał -
Powiedzcie, iż będę wiedział.

ŁUKASZ
Atoli sobie gadawa,
Jeden drugiego pytawa
O Jezusie Nazarańskim,
O onym proroku wielkim,
U Boga, u ludzi sławnym,
W uczynku i w słowie możnym,
Którego biskupi więtszy
I książęta naszy starszy
Na śmierć stracenia wydali
I w piątek ukrzyżowali.

KLEOFAS
Mychmy za żywota jego
Barzo pewni byli tego,
Iż jerozolimskie królestwo
Miał odkupić przez swe męstwo.

ŁUKASZ
Nie wiem, już to dziś dzień trzeci,
Jako się stały te rzeczy,
A to się nie wypełniło
Ani o tym słychać było.

KLEOFAS
Ba, jeszcze nas przestraszyły
Niewiastki, które chodziły,
Niektóre z bractwa naszego,
Dziś rano do grobu jego;
A gdy ciała nie nalazły,
Do nas się zasię wróciły
I to tylko powiadały,
Iż dwu anjołów widziały,
Powiadających prawdziwie
O tym proroku, iż żywie.

ŁUKASZ
Więc też i niektórzy z naszych,
Według powieści niewieścich,
Jak to skoro usłyszeli,
Zaraz do grobu bieżeli
I tak wciórnastko należli,
Jako od niewiast słyszeli.
A samegoć nie naleźli
I tak do domu przybiegli.

Ewanjelija
L. A on rzekł do nich: O głupi, a leniwego serca ku wierzeniu temu wszystkiemu, co powiadali prorocy! Izaż tych rzeczy nie musiał cierpieć Chrystus i tak wniść do chwały swojej? I począwszy od Mojżesza po wszytkich prorocech wykładał im wszystkie pisma, które o nim były. Potym byli blisko onego miasteczka, do którego szli, a on zamyślił, jakoby miał dalej iść. I przynukali go, mówiąc: Zostań z nami, panie, boć się ma ku wieczorowi, a dzień się już skłonił. I wszedł z nimi. I stało się, gdy z nimi siedział u stołu, wziąwszy chleb, błogosławił i łamał, i podawał im. I otworzyły się oczy ich, a poznali, go, ale on zniknął z oczu ich.

JEZUS
do Łukasza z Kleofasem
O głupi ludzie, szaleni,
I na sercu swoim twardzi
Ku wierzeniu wszystkich rzeczy,
Które mówili prorocy!
Aza o tym w Piśmie mało,
Iż tego potrzeba było,
By to wszytko Chrystus cierpiał
I tak się do chwały swej dostał?
Mutata voce
Ale to już kasztel macie
Emaus, gdzie wy idziecie.
Ja jeszcze pójdę dalej gdzie,
Dotąd, niżli słońce zajdzie.

KLEOFAS
Ba, miły panie pielgrzymie,
Przećsię dziś nie będziesz w Rzymie.
Prosimy cię, zostań z nami,
Z tymi twymi rozmowami.
Miło cię nam słuchać idąc,
Powiesz nam jeszcze co siedząc.
Wieczórci, a gdzieżby zaszedł?
Dzień też, jako baczysz, już szczedł.

JEZUS
Nie zostanę, pójdę dalej,
Aż do samej Galilejej.

ŁUKASZ
Zostań, mile cię prosimy,
I uchwyci go za płaszcz
A nawet cię nie puścimy.
By się nam z tobą pasować,
Tedyć dziś z nami nocować.

JEZUS
Ba, i toć ja już uczynię,
Iż się też tu z wami skłonię.

I wnidą na jakie pewne miejsce, gdzie ma być stolik przykryty obruskiem. I przyda

JEZUS
A macież co takowego
Zjeść naprętce gotowego?

A
KLEOFAS
położy chleb na stoliku, mówiąc
Awo, mawa bochnek chleba -
Będzie więcej, jeśli trzeba.
A ten chleb ma być na urząd ponakrawany na kielka cząstek

JEZUS
Będzieć dosyć, jako mnimam,
Gdy ji złamię i pożegnam.
I pożegna chleb nie mówiąc nic, i rozłamie ji na części, a będzie im dawał, mówiąc
Otożem ja złamał, bierzcie,
A już w imię Boże jedzcie.
A to rzekszy wynidzie od nich nieznacznie

KLEOFAS
Ba, wiesz, coć powiem, Łukaszu?

ŁUKASZ
A co, bracie Kleofaszu?

KLEOFAS
Dopierom przyszedł ku sobie:
Pan to w pielgrzymskiej osobie!

ŁUKASZ
Jam dopierz oczy odemknął:
Tenci, ale od nas zniknął.

I będą patrzyć i tam, i sam

Ewanjelija
L. I rzekli miedzy sobą: Zali serce nasze nie było gorące w nas, gdy mówił na drodze i wykładał nam Pisma? A wstawszy tejże godziny, wrócili się do Jeruzalem.

KLEOFAS
Serce to nasze wiedziało,
Azać w naju nie pałało,
Kiedy z nami w drodze gadał
I Pisma święte wykładał?

ŁUKASZ
Jamci go po chlebie poznał
W on czas, gdy ji nama łamał.

KLEOFAS
A cóż mawa czynić? Wstańwa,
Do Jeruzalem się wróćwa.
Powiewa to zwolennikom
I drugim, co tam przy nich są,
Co się nam w drodze przydało
I wszytko, jak się co działo.

Śpiewanie

Ukazał się dwiema idąc w drodze,
A oni sobie gadają o Bodze.
Toć było prawie,
Ukazał się im w pielgrzymskiej posta

Ewanjelija
I. A gdy był wieczór dnia onego jednego po sobocie, a drzwi były zamknione, gdzie byli zwolennicy zgromadzeni dla bojażni żydowskiej, przyszedł Jezus i stanął w pośrodku, i rzekł im: Pokój wam, L. ja jestem, nie bójcie się.

JEZUS
przyszedszy do zwolenników, siedzących na jakim pewnym miejscu, rzecze
Pax vobis, uczniowie moi!
Niech się z was żaden nie boi:
Jam jest Syn Boży prawdziwy,
Ma mówić distincte
Zmartwychwstały, isty, żywy.

Ewanjelija
L. Ale zasmuceni i przestraszeni mnimieli, by ducha widzieli. I rzekł im: Czemu zasmuceni jesteście, a myśli wstępują w serca wasze? Oglądajcie ręce moje i nogi, iżem ja tenże jest. Dotykajcie się, a oglądajcie, abowiem duch ciała i kości nie ma, jako mnie widzicie mieć. I gdy to rzekł, ukazał im ręce i nogi, [I.] i bok.

FILIP
rozłożywszy ręce, rzecze
Przebóg, bracia, cóż dziwnego
Przyszło do nas takowego
Przeze drzwi pozamykane:
Nagie, a z wierzchu czerwone?

ANDRZEJ
distincte
Cóż jest, przebóg, duch czy mara? -
Dziwnać jakaś Boża stwora.

JEZUS
Czemuście się potrwożyli
I tak barzo podumali?
Myśli się w was dziwne roją,
A słowa rozmaite broją.
Nie duchemci ani mara,
Ani żadna dziwna stwora;
Boć duch nie ma ciała, kości,
Jak mnie mieć widzicie wszytcy.
Będzie po sobie pokazował
A to sobie obejrzycie
Distincte
Bok mój, nogi i też ręce.
Nadto jeszcze, jeśli chcecie,
Chodźcie się mnie dotykajcie.

Ewanjelija
L. A gdy jeszcze oni nie wierzyli i dziwowali się odradości, rzekł do nich: Macie tu co ku jedzeniu? A oni mu podali część ryby pieczonej i plastr miodu.

JEZUS
Czyli jeszcze nie wierzycie? -
Bo widzę, iż się dziwicie.
Macie tu co takowego
Zjeść w stojączki gotowego?
Iż będę jadł, jeśli macie -
Aza mię po tym poznacie?

FILIP
położy na stolik rybę i miód, mówiąc
Awo część ryby pieczonej,
Na południe uczynionej.
I k temu jeszcze plastr miodu,
Który został od obiadu.

I będzie jadł Jezus

Ewanjelija
I. Uweselili się są tedy zwolennicy ujrzawszy Pana. I rzekł im zasię: Pokój wam. Jako mię posłał Ociec, i ja ślę was. To gdy rzekł, tchnął na nie i rzekł im: Bierzcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, odpuszczone będą, a którym byście zatrzymali, zatrzymane będą.

ANDRZEJ
O, bądźże pochwalon, Panie,
Za Twe święte Zmartwychwstanie!
Radzichmy, iż Cię widzimy,
I z tego się weselimy.

JEZUS
Ja też was wtóre pozdrawiam,
Pokój święty mój wam dawam;
Jak mię posłał Bóg Ociec sam,
Tak i ja też was posyłam.
Przyjmicież Ducha Świętego
Wytchnie z ust na nie
Z tego na was tchnienia mego.
Komu grzechy przepuścicie
I od nich go rozwiążecie,
Temu będą odpuszczone,
Tu i w niebie rozwiązane;
A komu je zadzierżycie
I z nich go nie rozwiążecie,
Temu będą zadzierżane,
Ni tu, ni w niebie odpuszczone.
Co uczynicie na ziemi,
W niebie się to nie odmieni.
J odejdzie od nich

Śpiewanie

Ukazał się wszystkim w Galilei,
Zostawił je przy dobrej nadziei.
Stał w pośrzodku sam,
Pozdrowił je rzekąc: Bądź pokój wam.

Jaciem Krystus, Zbawiciel wybrany,
Oglądajcie w moim ciele rany,
Jakoć czerwone,
W Wielki Piątek na krzyżu szczynione.

Ewanjelija
I. A Tomasz, jeden ze dwunaści, który rzeczon Niedowiarek, nie był z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Powiedzieli mu tedy drudzy zwolennicy: Widzieliśmy Pana! A on im rzekł: Nie ujrzeli w jego ręku przebicia gwoździowego, a nie wpuszczę palca mego tam, gdzie były gwoździe, a nie włożę ręki mej w bok jego, nie uwierzę.A po ósmi dniach byli też zaś zwolennicy jego wewnątrz i Tomasz z nimi. Przyszedł tedy Jezus drzwiami zamknionemi i stanął we śrzodku i rzekł im: Pokój wam! Potym rzekł Tomaszowi: Włóż tu palec twój, a oglądaj ręce moje, i wyciągni rękę swoje, wpuśćże w bok mój, a nie bądź niedowiarkiem, ale wiernym.

TOMASZ
przyszedszy do uczniów
Dobry wieczór, braciszkowie,
Społeczni apostołowie!
Słychaliście co nowego
Tym czasem niebycia mego?

ANDRZEJ
Ba, nie tylkochmy słyszeli,
Ale, Toma, i widzieli
Pana i Mistrza naszego,
Dzisia już zmartwychwstałego.

TOMASZ
A nędzęście wy słyszeli
I, jak mówicie, widzieli!
Tak to sobie wymyślacie,
A ze mnie się naśmiewacie.
Mutata voce
Chybabych tego doświadczył
I oczyma sam obaczył
W rękach jego one rany,
Poprzebijane gwoździami,
I w miejsca ich palec włożył,
Tożbych jako tako wierzył.
Abo jeśli rękę moje
Włożę w boku jego ranę,
Tożbych już dopiero wierzył,
Iż tu Pan i Mistrz u was był.

JEZUS
Pokój wam bądź, zwolennicy!
A jużeście teraz wszytcy?
Rzecze Tomaszowi
Chodź sam ty, Toma, zuchwalcze,
Doma nieczęsty bywalcze!
A gdzieś się dziś tydzień włóczył,
Kiedym ja tu u drugich był?
Wałęsasz się z niedowiarstwem -
Zaż nie lepiej z towarzystwem?
Mulata voce
Nuż teraz palec swój ściągni,
A ręce moje obejrzy.
Wyciągni i rękę twoje,
Włóż w bok mój, wszak skromnie stoję.
Nie bądźże więcej upornym,
Ale zwolennikiem wiernym.

Śpiewanie

Mnimasz, Toma, bych nie był Syn Boży?
Wierz, a w mój bok rękę swoje włoży.
Toć wiernie nie kłam,
Nie wierzyszli, doświaczże tego sam,

Ewanjelija
I. Odpowiedział Tomasz i rzekł mu: Pan mój i Bóg mój.

TOMASZ
upadszy u nóg Jezusowi
Przebóg, Panie, cóż to działasz,
Iż mi się tak barzo sprawiasz?!
Nie racz mi się już sprawować,
Distincte
Nóg, rąk, boku ukazować.
Nie trzebać próbować tego,
Gdy Cię już widzę żywego.
Wierzę o Twym Zmartwychwstaniu
Po samym tym ukazaniu.
Wierzę Cię być Pana mego
I też Boga prawdziwego.

Ewanjelija
I. Rzekł mu Jezus: Iżeś mię widział, Tomaszu, uwierzyłeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

JEZUS
Toś się już, Tomaszu, wiernym stał,
Iżeś mię oczyma widział.
I szczęśliwymeś dlatego,
Iżeś widział Pana swego.
Ale wiele Tomków takich,
Po stronach świata wszelakich,
Którzy zaraz uwierzyli,
Choć mię nigdy nie widzieli.

ANDRZEJ
Nie dziwuj mu, Mistrzu miły,
A to my za nim prosimy.
Boć naonczas jego siły
Barzo mdłe w nim i słabe były.
A teżci jednak zuchwalstwo
I to jego niedowiarstwo
Utwierdzi wiarę u wielu
O Twym świętym Zmartwychwstaniu.
Nawet i sami się twierdzimy -
Głosem tego poprawiamy.

Śpiewanie

Surrexit Dominus, valete luctus etc.

I z tym się rozejdą.


CZĘŚĆ PIĄTA

HISTORYJA... - POWRÓT