CZĘŚĆ CZWARTA

Persony do niej:

Jezus, Lucyper, Cerberus, Jadam, Ozeasz, Dawid, Abram, Abel, Noe, Baptysta, Łotr, Michał, Maryja mater Jesu

EWANJELISTA
Przy tej tu już części czwartej,
Na miejscu Ewanjelijej,
Będę wam czytał z Dawida
I z krześcijańskiego Kreda:
Ze psalmu Dawidowego
Dwudziestego i trzeciego,
A z Kreda krześcijańskiego
Ze Składu apostolskiego
W liczbie artykułu piątego,
Który jest Filipa świętego.

Psalm 23
Podnieście, książęta, forty wasze i otwórzcie się, brany wieczne, a wnidzie król chwały. Któryż to jest król chwały? Pan mocny a możny, Pan mocny w bitwie, Pan wszystkich mocy, tenci jest król chwały.
Mutata voce
Stąpił do piekłów.

JEZUS
który się ma ubrać w albę, w stole i w kapę, z chorągiewką w ręku tłukąc do piekła
Ehej, piekielne książęta,
Otwierajcie swoje wrota!
Otwórzcie się, wieczne brany,
Wnidzie tam król wiecznej chwały!

LUCYFER
ma wołać głosem w piekle. Także i
CERBERUS
Cóż to za król wiecznej chwały,
Co to tak barzo zuchwały?
Nie był tu nigdy takowy
Z takimi śmiałymi słowy
Umarły z onego świata,
Co by łamał nasze wrota!

JEZUS
Pan Jezus mocny i możny,
Na bitwę barzo potężny,
Który jest wszytkich mocy pan -
Ten też król wiecznej chwały sam.

LUCYFER
Ba, wyjrzy, Cerberze bracie,
Co to tam ktoś u drzwi plecie.

CERBERUS
otworzy trochę do piekła, a wydadzą jaki płomieńi smród z niego. I ukazawszy się we drzwiach trochę, zamknie prętko, brząkając, i rzecze
Nie chychy tam, Lucyperze!

LUCYFER
A jako, bracie Cerberze?

CERBERUS
Mamy gościa niewdzięcznego:
Jezusa Nazarańskiego,
Z chorągwią jakąś czerwoną,
Krzyżem napieczętowaną.

LUCYFER
Jużci źle, bracie Cerberze,
Pewnieć nam wszystko pobierze.
Mutata voce
O one się dziady boję,
Bo nawięcej o nie stoję,
Co je zową prorokami,
A drugie patryjarchami.

CERBERUS
Ba, o teć nam wszytkim idzie,
Bo tu z nimi pięknie wszędzie
To kapłani, prorokowie,
Patryjarchowie, królowie,
Więc znamienici panowie,
I bracia naszy, lutrowie.
Clamabit
Biada, jeśli je stracimy,
Niewczas takich nabędziemy!

LUCYFER
Jużci sobie coś gadają.
Milczcie jedno! - Namci łają
Niezbędni dziadowie oni,
Chocia tu są we złej toni.
Śmiele sobie coś rokują -
Musi być, Jezusa czują.
A nawięcej pan Jadamek,
U nas tu napierwszy panek.
Trzeba by go poczęstować,
Z pół garnca mu smoły podać.

JADAM
Wypijesz ją sam, poczwaro,
Szpetna, piekielna maszkaro!
Zahaczysz przewodzić więcej
Nad nami w tej tu piwnicy,
Niezbędna mocy szatańska!
Bo już przyszła ręka Pańska,
Która wnet twej mocy skróci
I wniwecz ją już obróci.

OZEASZ
ku czartom
A wszakem ja wam, Ozeasz,
Te słowa więc mawiał nieraz: Oze. 13
,,O śmierci, gdzie jest moc twoja?
Już teraz nie masz pokoja. I. Kor. 15
Gdzie jest, piekło, twoje żądło?
Już cię przyszcie Pańskie zjadło!"
Mutata voce
Nie z namić to tu kołować,
Musicie wnetże dudkować.

CERBERUS
Co tam bajesz, Ozeaszu?
Aboć nie dostaje kwasu,
Czyli trunku smolanego?
Abo ognia siarczanego?
Posiedzisz tu jeszcze sobie,
Niż puszczą Jezusa k tobie.
Nie do pustek ci to tu wniść -
Trudno nasze wrota wybić!

OZEASZO beanie niecnotliwy,
Psie piekielny, szpetny, łżywy!
Mocniejszy Bóg niż twe wrota,
Któreć wnet złamie do szczęta.
Wejrzał już z nieba na ziemię,
By wybawił ludzkie plemię
Od waszego mordowania
I płaczliwego wzdychania.

JEZUS
tłukąc do piekła
Nużeż, piekielne książęta,
Otwórzcie mi swoje wrota!
Podnieście się, wieczne brany,
Wnidzie tam król wiecznej chwały,
Pan barzo mocny i mężny,
Na wszystkie walki potężny!

LUCYFER
Ale cóż to za król taki,
Tak barzo śmiały na walki?
Jeśliś pan, idźże do państwa,
Abo do swego królestwa.
Masz wszak mieśca dosyć w niebie -
Idźże tam panować sobie.
Daj pokój piekłu naszemu
I łupowi nam wdzięcznemu.

JEZUS
A nie wieleż to, Lucyprze,
Tak markotać, piekielny psie,
Na Pana Boga mocnego,
Na wsze walki potężnego,
Który to tam teraz kłóci
I wnet cię chorągwią zmłóci?
Musząc puścić wrota twoje,
Otworzą się i pokoje,
W których chowasz twoje łupy! -
Zbiorę je ja wnet do kupy,
Którzy mię dawno czekają
I wzdychając narzekają.
Mnimam, że mię przywitają
I wesoło zaśpiewają.

ABRAM
Przydź, Panie, nie omieszkawaj,
Pociechy złemu nie dawaj.
Racz nam dać swe pocieszenie
Przez Twe święte Zmartwychwstanie
I według Twej obietnice
Wyprowadź nas z tej ciemnice.
Weź nas do raju wiecznego,
Królestwa Twego świętego.

CERBERUS
Ad idem, bracia, ad idem,
Do browaru z owym dziadem,
Co sam sobie przekwintuje,
Iż u drzwi Jezusa czuje!
Zbadło mu się święconego,
Rad by do raju wiecznego.
Już nie dba o smołę nasze,
Woli w raju z mlekiem kaszę.
A drudzy drzwi zamykajcie,
Łańcuchami zakładajcie!
I będą brząkać łańcuchami w piekle

JADAM
Ochynąć ci się, zły duchu,
Utknąć wnet chorągwią w brzuchu,
Któryś duszami roztłoczył,
Coś je po te czasy wtoczył
Do tej twej szpetnej paszczeki,
Którąć już zamkną na wieki!
Przypłacisz wnet onej zdrady,
Którąś mię domieścił szkody,
Iż ja i przez mię wszytek świat
Dla jabłka wiądł jako polny kwiat!
Już przyszedł ten, który temu
Uczyni koniec wszytkiemu.
Swym wybranym raj wieczny da,
A wam mąk piekielnych przyda.

JEZUS
uderzy do piekła
Otwórzcie się, wrota, brany,
Na wszystkie piekielne strony,
I otworzą do piekła
Z tymi swemi zawiasami,
Z zaporami, z łańcuchami.
Wnidzie przez was król wszej chwały,
Poobala wasze wały.
Potym ujmie Lucypera za łańcuch i rzecze
A tyż to tu, czarcie, gdaczesz,
Z łańcuchem koło drzwi skaczesz,
Zamykając je przed nami
Łańcuchami, zaporami?!
Siedzisz sobie przekwintując,
Z Bogiem, by z równym żartując.
Nie z Jewkąć to będzie w raju,
Przypłacisz tego, łabaju.
Wej, a widzisz tę chorągiew'
Ufarbowaną przez mą krew'? -
Utknęć ją w tym tłustym brzuchu,
Szpetny, niezbędny zły duchu!

LUCYFER
clamabit
Biada, biada, biada, górze!
Pódźmy, bracia, gdzie na morze!
Pewnieć się nam rozpierzchnąć stąd! -
Niestetyż nam na taki błąd!
Bodaj był do nas nie postał
Ten Krystus, co dziś zmartwychwstał!
Gwałt czyni, łupi nam piekło! -
Mutabit vocem
Aboć się to święto wściekło?!

CERBERUS
Milcz, Lucyprze, bracie miły:
Nagrodzim to w krótkiej chwili.
Pomścim się tego w klasztorzech,
W karczmach, w szpitalach, we dworzech.
Będziem wadzić mnichy, popy,
W karczmie niewiasty i chłopy,
W szpitalu baby z dziadami,
W dworzech pany z ministrami.
Zażci się nam te pokoje
Wnet napełnią tyle troje.
Clamabit
Z szynkarek niesprawiedliwych
I z panienek nieprawdziwych.
Będziem je wozić na takach
W trepelach, w szerokich tkankach.
Alciori voce
Krótkich mi się chce łokietków,
Małych miarek i też funtków.
Mutata voce
Powagi też zażywiemy,
W sukniach się wozić będziemy:
U pań na długich sajanach,
U panów w wielkich kołnierzach.
W kruszkach się nas też wżdy zmieści
Jeden abo ze czterdzieści.
Drudzy w półbótkach, w baczmagach -
Mogą nie chodzić na nogach;
Dostanie się i w pióreczku
Za czapką na pachołeczku.
Nie trzeba się nam kłopotać,
Nie będziemy nędze klepać.
Zostaniem w wielkiej powadze,
Będą nas wspominać wszędzie.
Napełnimy wszytkie kąty,
Sklepy, komory, warstaty.
Nie poczną ludzie przez nas nic,
Wszędy panu dyjabłu być:
Z nami wygnać bydło w pole,
Z nami młócić i w stodole,
Z dyjabłem do młyna zawieźć,
Na dyjable drwa z łasa zwieźć.
Częściej diabła spomnią przez dzień,
Niż Pana Boga przez tydzień.
Mutata voce
Dajcież pokój, braciszkowie,
Tego rozbójnika mowie!
Niechaj gwałci, niech wojuje -
Wżdyć nam piekła nie zepsuje!
Boć go nie na czas zbudował,
Ale na wieki zgotował -
Nam i też naszym anjołom,
A z nami wszytkim złym ludziom.

JEZUS
Milcz! Nie narzekaj, szatanie!
Krzywdać się żadna nie stanie!
Gwałtuć nie czynię żadnego:
Biorę to, co jest mojego.
Twego nie tknę - biorę trzodę
Swą, którąś uwiódł przez zdradę.
To ich tu masz jeszcze dosyć,
Wszytkie, co nie chcieli wierzyć.
I więcej ci ich przybędzie,
Bo złych ludzi dosyć wszędzie.
Mutata voce
Tobieć jeszcze, czarcie, nie frejt!
Nie ledać kto przeprawi glejt!

LUCYFER
Biadaż mnie! Cóż jeszcze gadasz?
Tak srogo mi odpowiadasz?!

JEZUS
Zwiążę cię, iż stąd nie wyjdziesz,
Ani więcej zwodzić będziesz!

LUCYFER
Biadaż mnie! Cóżciem uczynił,
Żeś się tak na mię zzuchwalił?!

JEZUS
Spomni sobie, coś zasłużył,
Gdyś na onym świecie płużył.
Już się nie będziesz przechadzał
Ani ludzi więcej zdradzał,
Jedno tu na tym łańcuchu
Będziesz łaszkował, zły duchu!
I popchnie go do piekła
Oto, piekło, masz szatana,
Związanego jak barana.
Niechaj już tu zawżdy siedzi,
Żadnemu więcej nie szkodzi.
Niechaj tu u słupa tego
Popląsze do dnia sądnego.
Potym rzecze do Ojców
Do was zawitam, Ojcowie,
Prorocy, patryjarchowie,
Kapłani i też królowie,
I wszytcy inszy stanowię.
Już się żaden piekła nie bój,
Bo wam przez mię mir i pokój.
Już teraz wasze wzdychanie
I żałosne narzekanie
W wesele się wam obróci,
Które się nigdy nie skróci.

ABRAM
clamabit
Witaj, witaj, żądający,
Jezu Chryste wszechmogący,
Ochłodo serca naszego,
Do tego piekła ciemnego!
Dawnochmy Cię tu czekali,
Zawżdy wzdychając wołali:
"Weź nas do swego królestwa
Z tego wielkiego niewolstwa!"
Prawieć sam Pan Bóg dał ten dzień,
Godziłoby się śpiewać weń.

Śpiewanie
Advenisti desiderabilis etc.

Potym to
Zawołali: Witaj, żądający,
Jezu Krysie, Panie Wszechmogący,
Zakwitłeś ninie,
Nawiedziłeś swe wierne stworzenie.
Ciebie dawno w ciemnościach czekamy,
Poglądając płaczliwie wołamy:
Zawitajże k nam,
Boś ty rozlał krew' swoje za nas sam.

JEZUS
Słusznie się dziś weselicie
I tak nabożnie śpiewacie,
Bo otrzymacie zbawienie
Przez me święte Zmartwychwstanie.
Jam ci jest on obiecany,
Wam od Boga naznaczony,
Któregoście tu czekali,
W nim nadzieję pokładali.
Już was wezmę z tej ciemnice,
Postawię przed Boże lice.

JADAM
A bodaj stokroć zawitał
Pan Jezus, co dziś zmartwychwstał,
Który mocną ręką Pańską
Starł już wszytkę moc szatańską.
Ach, dla zgrzeszeniać to mojego
Wszytcy szli do piekła tego
I przez kielka lat tysięcy
Narzekali w tej ciemnicy,
Ażeś Ty ziścił łaskawie
Obietnicę Bożą prawie,
Zmartwychwstawszy dnia trzeciego,
Podług mocy bóstwa swego.

JEZUS
Nie styskuj, Jadamie smętny,
Bo już ten twój grzech bezecny
Moja niewinna krew' starła -
Wyrwałem cię czartu z garła.
Jużem on cyrograf zdrapał, Kolos. 2
Któryś był czartu na się dał
I na wszystko ludzkie plemię,
Twe, niebożę, pokolenie.
Zmazałem i pismo z niego -
Nie chciałbych mieć w nim żadnego.
I rzecze do Ojców
Pódźcież teraz za mną wszytcy,
Moi mili miłośnicy.
Nie bójcie się tych złych wrogów,
Bomci im już utarł rogów.
Odeślę was do onego
Jasnego raju ziemskiego,
A stamtąd dnia czterdziestego
Do królestwa niebieskiego.
I zacznie śpiewanie

Pódźcież za mną, miłośnicy moi,
Już przeciw wam żaden wróg nie stoi,
Boście wy moi, a wiedzcie o tym,
Iż się mnie czart boi.
Otóż macie znamię groźnej męki.
Tu będzie wywodził z piekła małe dzieci, w koszulkach tylko, za rękę każdego, śpiewając cum cantoribus
Ujmicież się mojej mocnej ręki,
Krzyża świętego,
Przez który was biorę z jeństwa tego.
Potym rzecze Michałowi
Chodź sam. ty do mnie, Michale,
Hufców niebieskich hetmanie.
Pobierz te święte proroki,
Prowadżże do raju wszytki,
Jednego jako drugiego,
Od starego do młodego.
Byś którego nie utracił,
Bomci je drogo zapłacił.
A ja tymczasem odchodzę,
Matuchnę swoje nawiedzę
I drugie, co w mię wierzyli,
Iżby się mną pocieszyli.
I będą stać przed piekłem dzieci i Ojcowie, a

OZEASZ
rzecze do Jezusa
Ponieważ spominasz, Panie,
Matce swojej ukazanie
Po Twym świętym Zmartwychwstaniu,
K wielkiemu jej pocieszeniu,
Prosim Cię, racz nam to zlecić,
Iżby mógł kto z nas do niej iść,
Pierwej jej to opowiedzieć,
Niż się sam z nią raczysz widzieć.

JADAM
O, Panie Jezu, proszę Cię,
Niech mię dziś potka to szczęście,
Niechaj idę do Matki Twej,
Tę nowinę powiadać jej.
Bo mi to służy nędznemu
Więcej niż komu inszemu,
Iż jakom ja był początkiem,
Przez grzech wszem ludziom upadkiem,
Tak niechaj będę napierwszym
Sławić o Zmartwychwstaniu Twym,
Przez któreś Ty już naprawił
To, com ja był przez grzech skaził.

JEZUS
Nie dziwuj, Jadamie miły,
Nie godzisz mi się z tym w posły.
Boś się ty nauczył w raju
Przechadzać jako po gaju,
Zabawiając się jabłkami,
Cytrynami i figami.
Czegoć by się też zachciało
I snadź by cię zabawiło
Idąc do Matuchny mojej
I zmieszkałby poselstwo k niej.

ABEL
Awożem ja, Panie miły,
Abel, on sługa Twój miły,
Któryciem ofiary czynił,
Owce i barany palił,
Któreś ode mnie przyjmował
I w nicheś się barzo kochał.
Niechżeć się i teraz udbam,
Na tę posługę podobam,
Iżbych do Matki Twojej szedł,
A tę jej nowinę przeczetł.

JEZUS
Nie godzisz się, Able, posłem,
Bo masz zatarżkę z Kaimem;
Mógłby się z nim potkać w drodze,
Alibyście byli w zwadzie,
I zamieszkałby z nowiną,
Siepając się z mataniną.

NOE
Jam też, Panie namilejszy,
Sługa Twój niepośledniejszy,
Noe, on mąż sprawiedliwy,
Com Ci był barzo chętliwy
W on czas, gdym arkę budował,
W którejem wszytek plon chował
Tak narodu człowieczego,
Jako i stworzenia wszego,
Czasu onego wielkiego
Potopu świata wszytkiego;
I zasię z arki wyszedszy,
Ołtarz z ziemie zbudowawszy,
Czyniłem na nim ofiarę
Na cześć i na chwałę Twoje.
Niechżeć się też dziś spodoba
Moja posługa chudoba
Być posłem do Panny Maryjej,
Matki Twej błogosławionej.

JEZUS
Nierychło by, Noe, była
U Matki przez cię nowina.
Rad się na winie zabawiasz
I dobrze sobie podpijasz.
Usnąłby podpiwszy sobie -
Niepewne poselstwo w tobie!

BAPTYSTA
ubrawszy się w baranią skórę szarą, wełną na wierzch
Awo ja też, Jan Baptysta,
Com krzcił Pana Jezu Krysta:
Na chód człowiek barzo lekki,
Bo nie jem, jedno kobyłki.
Nie piję wina, sycery,
Tylko wysysam miód leśny
Po ranu z listków na drzewie -
Ten mi nie zawierci w głowie.

JEZUS
Aleś kosmaty, niebożę,
W tej wielbłądowej siermiędze.
Zlękłać by się ciebie Matka -
Nie na poselstwo ta szatka.

ŁOTR
przyszedszy na kulach
Ponieważ, Panie łaskawy,
Nie najduje się takowy,
Któryć by się upodobał,
Coć by poselstwo sprawował:
Jedni miedzy sobą zwadźce,
Drudzy łakomi, obżerce,
A drudzy w bydlęcych skórach
Chodzą by w jakich siermięgach -
Odprawięć ja te posługi
Wyskoczy na kulach
Wziąwszy na kule swe nogi.

JEZUS
A biedne twoje posługi!
A toć połamano nogi.
Kości w tobie podruzgano,
Gdy cię na krzyżu wieszano.
Prózneć to alterkacyje,
A jedneć to facecyje.
Ukaże na Anjoła
Idź ty co prędzej, Anjele,
A zaśpiewaj Pannie śmiele:
"Regina caeli, laetare
Dzisiejszej świętej niedziele".
A ja wnet będę za tobą,
Stawię się jej swą osobą.

I odydzie Jezus i Anjoł. A

MICHAŁ
rzecze do onych dziatek przed piekłem
Pódżcież za mną, miłe dusze,
Zawinąwszy się w łoktusze.
By tu która nie została -
Niechaj będzie trzoda cała.
Zaprowadzę was do raju,
Onego świętego gaju.
Nakarmię was z mlekiem kasze
I miód dam pić z złotej czasze.

I poprowadzi je gdzie na stronę, a dzieci samy tylko będą śpiewać

Wesoły nam dzień nastał,
Iż Pan Krystus zwyciężył,
Trzeciego dnia zmartwychwstał.
Tego dnia wesołego
Chwalmy Króla niebieskiego,
Iż nas wybawił od piekła gorącego,
A iż nas domieścił radości królestwa niebieskiego.
Póty tylko.

ANJOŁ
przyszedszy do Maryjej, zaśpiewa
Regina caeli, laetare.
A drudzy continuabunt
Alleluia.
Quia quem m[eruisti] p[ortare]. Alleluia.
Res[urrexit] si[cut] dixit. Alleluia.
Póty tylko.

JEZUS
przyszedszy do Matki
Salve, sancta Parens,
Jam jest entium ens!

Tu mogą śpiewać: "Salve, sancta Parens" etc; aż po wiersz, którego nie trzeba śpiewać

Bądź pozdrowiona, ma Matko,
Święta Boża Rodzicielko!
Nie chciej się kłopotać więcej
Tej to Wielkiejnocy świętej.
Oglądaj syna swojego
Z weselim zmartwychwstałego.

MARYJA
upadszy u nóg Jezusowi
Witajże, mój miły Synu,
Po tym świętym Zmartwychwstaniu.
Ochłodo serca mojego
I też człowieka kożdego.
O witajże, święte ciało,
Któreś na krzyżu wisiało,
Naświętsza głowo i nóżki,
I wciórnastkie ciała członki,
Które Żydowie męczyli
I na krzyżu zawiesili.
Dajcież mi się pocałować
I siebie się namiłować.

JEZUS
Teraz, moja miła Matko,
Nie może się sprawić wszytko
To naju spolne witanie
I miłosne rozmawianie.
Zachowajwa to na potym,
Ja zaraz odchodzę zatym.
Bo mię też czekają drudzy,
Oni moi wierni słudzy,
Iżbych się im też ukazał,
Jakom im więc obiecował
Stawić się im w Galilei
I upewnić je w nadziei.

MARYJA
Mam nadzieję, Synu miły,
Iż Cię zasię w krótkiej chwili
Ujrzę w osobie niniejszej
I w pocieszę jeszcze lepszej.
Już teraz idź, kędy raczysz,
Wszak mię nigdy nie przebaczysz.
Niech się dzieje wola Twoja,
Kidym Cię już oglądała.

Śpiewanie

Ukazał się najpierw Maryjej,
Nie zapomniał swej Matuchny miłej.
Tak ją pozdrowił:
Zdrowa bądź, Panno, z ciebiemk się narodził.

Otóż mię masz, Matuchno, żywego,
Nie kłopoczyż więcej serca swego.
Zawżdym ja z tobą,
Po dwunasci lat wezmę cię z sobą.


CZĘŚĆ TRZECIA

HISTORYJA... - POWRÓT

CZĘŚĆ PIĄTA