II
O zimny marmur opieram mą głowę
i serce w urnę z popiołami kładę;
czuję, jak róże zwisły ku mnie blade,
i słyszę smutne szemranie bluszczowe.
Godziny idą... Zda się, że brązowe
słychać stąpanie czasu... Gwiazd gromadę
już noc rzuciła na strop i lewadę
dokoła w mroki skryła księżycowe.
Jak dawno czoło o grobowiec wsparłem,
nie wiem - gdym szedł tu, był dzień na błękicie..
Com czuł, com myślał, nie wiem - śniłem może...
A może wyszło ze mnie moje życie
i tam, w to zimne, marmurowe łoże,
tam poszło leżeć w trumnie, z tem umarłem...