SUPER FLUMINA BABYLONIS
Nad smutnym brzegiem babilońskiej rzeki,
Tam siadywali my i wspominali
Na ciebie, Syjon, i łzy wylewali
Z nabrzękłej łzami bujnymi powieki.
Z harf, zawieszonych na wierzbowe drzewa,
Strun potarganych ciągnęły się końce;
I urągali nam, że lud nie śpiewa
I że te harfy wiszą tak milczące.
A jakoż śpiewać nam na ziemi cudzej,
A jako palce kłaść na struny złote,
Kiedy królowie niegdy, ninie słudzy,
I jedne znamy wygnaństwa tęsknotę;
Kiedy nam słowa wzdychanie zaparło
I widowisko martwych niemowlątek,
Których tak wiele na tych brzegach marło
W doczekiwaniu dni weselnych świątek.
O! niech wprzód język zeschnie nam na skórę,
Nim zaśpiewamy, utrudzeni żalem,
Niech wprzód prawicę zapomniemy wtóre,
Nim utraconą świętą Jeruzalem.
O! ziemio ojców, niech nas pomsta kosi
Jak zeschłą trawę kosarz letniej pory,
Jeśli, wygnańcy na tych brzegach bosi,
Przywdziejem na się ludów tych bisiory.
Niech nas gniew boży okryje jak morzem
I powytraca do ostatniej głowy,
Jeśli na czele szczęścia nie położym
Syjonu, świętej góry Dawidowej.
O, Babilonie! o, ziemio przeklęta,
Na którą oczy tyle łez wylały,
Szczęsny, kto porwie twoje niemowlęta
I jak skorupy roztrąci o skały.