DUMKA WYGNAŃCA

 

Na dolinie, na zielonej,

Widzę w dali wioskę małą,

Domek płotem ogrodzony,

Na zakręcie brzozę białą;

Do gościńca droga długa,

Na niej lipy i topole,

Poza wzgórzem srebrna struga,

A za strugą szczere pole.

Nawet kwiatki takież prawie

Na pagórku, na przydrożu

Dziki piołun w bujnej trawie

I bławatki rosną w zbożu.

Gdyby jeszcze tam, na boku,

Krzyż się chylił na rozstaju,

A dąb siwy u potoku,

To bym myślał, żem już w kraju.

 

Jaka cicha szczęsna chatka,

Przy niej matka, dziewcząt dwoje...

Czemuż to nie moja matka?

Czemuż to nie siostry moje?

Słońce zaszło za lasami,

Lud wesoły idzie z pracy,

Czemuż się nie cieszę z wami?

Czemuż wyście nie Polacy?

 

Ptak powrócił w swoje gniazdo,

Zwinął skrzydła utrudzone;

Chmurna losów moich gwiazdo,

Gdzież mnie wiedziesz, w którą stronę?

Płyńcie! płyńcie, łzy tęschnoty,

Nieutulne łzy tułacze,

Może jeśli dzień przepłaczę,

Noc przyniesie mi sen złoty.


WIERSZE TEOFILA LENARTOWICZA