POGRZEB MOSKALA
A z chałupy kowala
Będzie pogrzeb Moskala,
Stary sierżant Nikita
Kowala się zapyta:
- Gospodarze moi mili,
Możeście go zamorzyli?
A on rzecze od miecha:
- Idźcież sobie do grzecha!
Całe życie żołnierki
Takiej nie miał wyżerki,
Lecz co prawda - to nie grzech,
Takie życie - to nie śmiech.
Czemu nie miał mrzyć,
Kiedy bieda żyć?
Stare płaszczysko,
Karabinisko,
Z kulami worek
I pies Azorek,
I tornister cielęcy,
Ponoć nie miał nic więcej?
- Gadasz, chłopie, marne słowo,
Nasz brat służył honorowo.
- Niepotrzebne te przechwałki,
Widział ci ja, jak brał pałki.
Lepiej służyć Żydowi
Niż takiemu królowi.
- Małczy, chłopie kowalu!
- Ej, głupiś ty. Moskalu -
Rzekł Bartłomiej ze śmiechem
I jął węgle dąć miechem;
Fajkę sobie nakłada
I nic do nich. nie gada.
Wzięli tedy sołdata
Na ramiona, jak brata,
I nieśli go pospołu
Sześciu ludzi do dołu,
Dobosz z bębnem skórzanym
Przed umarłym Iwanem
I piszczałeczka mała
Moskalowi świstała.
A przy oknie we dworze
Mówi dziedzic: - Majorze,
Zabiliście biedaka.
Major łyknął araku:
- Szczo tam, panie Polaku,
Nu taki zdechł, sobaka.