PIEŚŃ VII.
Stefanowi Batoremu, królowi polskiemu
Królowi hymn możnemu śpiewajmy, Kameny!
Bogu naprzód, bez Boga nic nie godno ceny.
On stworzył, On sprawuje, On oświeca tego
Żywotem, szczęściem, sławą. Król sam zna samego.
I to cel jego sprawom. On w pierwszej ojczyźnie,
Gdy moc błąd wziął bezbożny, sam się oparł, iż nie
Zgasła powszechna wiara. Stąd go łaski swojej
Pan naczyniem uczynił, w pokoju, we zbrojej,
Więtszym obojga szczęścia. On nadzieją samą
Z nieba pomocy, śmiał być nawałnościam tamą
Pannońskim, przez rozliczne i spuszczając zdroje
Ścierw przeciwnych, Dunaju, tuczył ryby twoje.
Ale szczęście przeźrane iż ma kożda strona,
Tu cię Bóg wniósł, gdzie jeszcze nie próżna obrona,
Dzielność twoja być może, królu niezmożony,
Królu i z twej natury, nie tylko z korony!
Bo kto ciebie nie mniejszy? Prawie bez równości,
W radzie, w mowie, w dowcipie, w umysłu mierności!
Kto równie sprawiedliwy? kto łaskawy? Ale
Twe własności kto zduża śpiewać doskonale,
Morski huk głosem przemóc może. Lecz niniejszy
Iż czas przyniósł, we zbroi zdasz się napiękniejszy.
Bądź porządek ważymy, bądź rozsądek prawy,
Komu wojsko, a komu huf zlecić do sprawy,
Lub serce mężne z ręką prędką, lub patrzamy
Na czujność, na cierpliwość, wyznamy, wyznamy,
Że ty przedni król, hetmań, rycerz, pieszy, konny,
Twe szczęście wojska gromi, mur wali obronny.
Ty postronne wprzód widzisz i domowe zdrady,
Twym przykładem wytrwane i smutne Hyjady,
I głód, i bezsen, i proch, i błota, i lasy,
I wzgardzone nad głową jakmiarz zimne pasy.
Tyś wskrzesił nasze sławę, ty bowiem pokoje,
Wyrodnym smaczne sercom, ganisz i do zbroje
Potrzebną chęć pobudzasz, która, legartowem
Jadem zjęta, nie dbała długo być obłowem
To zdradliwym Tatarom, to Moskwicinowi
Chciwemu, okrutnemu, półpoganinowi.
Dziś samo imię twoje pohańce hamuje,
A straszny tyran sam strach, hańbę, szkodę czuje.
Strach, hańbę, szkodę czuje, a da Bóg życzliwy,
Jeśli wróżba nie próżna, z strony sprawiedliwej
I upadek uczuje, i pozbywszy głowy,
Spuści państwa pod twój sceptr wdzięczny, sławny, zdrowy.
O, bodaj późno w niebie twojej godną cnoty
Koronę gotowano! Nie tylko wiek złoty
W twej Polszcze widzieć mamy, lecz i przed naszego
Chrysta krzyżem gwałt zwykły Machmeta krwawego!