PIEŚŃ III.

O wielmożności Bożej

 

Od Boga wszytko; Pan to dobrotliwy,

Któremu śpiewać, jako on szczęśliwy

Aniołów zastęp, nie mogę, choć żądam,

Aż Go oglądam

 

W ziemi żywiących, kędy niepotrzebny

Język i usta do noty chwalebnej.

Tu niechaj mój głos, choć nierówny, idzie

W twój trop, Dawidzie.

 

Królu ślachetny, poeto bezrowny,

Którego lutnia i głos balsamowny

Nie zginie z laty i nie chybia celu,

Sam jeden z wielu.

 

Bo Pana śpiewa, który niebo sprawił,

Dał światło gwiazdom i jedne zabawił

Na miejscu, drugie Jego wdało chcenie

W rządne błądzenie.

 

Ogniem wiatr przykrył, dzierżą ziemię wody,

Różnym naturom kazał użyć zgody,

Tymiż zwierz, ptaki, ryby, drzewa z zioły

Trzyma żywioły.

 

Przedziwny wszędzie, ale barziej w sobie:

Sam sobie dosyć w szczęściu i w ozdobie;

Wżdy ku swej sławie dał w tym uwielbieniu

Miejsce stworzeniu.

 

Bowiem zwierciadła swej wiecznej mądrości

Na niebie stworzył, szczyre rozumności,

Ku sobie ciągnie nas, choć podłą ziemię,

Adama plemię.

 

Wieczna dobroci, przyczyno wszytkiego,

Życz nam być wdzięcznym daru tak wie[l]kiego;

Dałeś się poznać: daj, niech serce pali,

Co rozum chwali.

 

Trzykroć szczęśliwy, który Ciebie, Panie,

Zna spraw swych końcem i ma zakochanie

Wszego bezżądne tylko w Twej wieczności

Doskonałości.

 


RYTMY ABO WIERSZE POLSKIE