Ósma: JOSARIS
Nieszczęśliwa godzina była,
W którąmem cię, pani matko ma, opuściła:
Skosztowałam omylnego przyjaciela.
Nie takem ja rozumiała,
Nie tegom się spodziewała
Wesela.
Kędy teraz słówka łagodne,
Kędy teraz obietnice wiary niegodne?
Wniwecz poszły, ach niestetyż, jako dym prawie,
A ja, nieszczęsna, u wszytkich
Zostałam w obmówkach brzydkich
I sławie.
Wszyscy się mi urągają,
Matki mię na przykład swoim córeczkom dają.
Cóż mam czynić? Trudno takiej wetować szkody.
Przeto ja zażyję świata,
Póki mi nie wezmą lata
Urody.