Szósta: TAMILLA
Dobranoc, trzykroć ukochany,
Dobranoc, wianeczku różany
Z kwiatków woniących nadobnie uwity
I sromieźliwą liliją podwity!
Dla ciebie, nie folgując spaniu,
Powstawszy rano po świtaniu,
Gdym po różańcu rozkwitłym chodziła,
Bieluchne-m nóżki rosą umoczyła.
Dla ciebie kwiateczki nadobne
Zrywając, paluszki me drobne
Niemiłosierne ciernie poraniło,
Tak że się dobrze krwie mojej napiło.
A przecię-m tak cierpliwą była,
Ażem cię do końca uwiła;
Uwiwszy, twoją pozorną koroną
Przyozdobiłam kosę uplecioną.
Cóż po tym, gdy słońce gorące
W południe róże w nim pachniące
Wniwecz spaliło, że wszytkie powiędły,
A koralowe goździki pobledły.
Dobranoc tedy, ukochany,
Dobranoc, wianeczku różany!
Żegnam się z tobą, żegnam ostatecznie,
Dobranoc miewaj, dobranoc miej wiecznie.