Trzeci: HILARION

 

W chwilę wesołą pod wieczór zalotny

Przyleciał do mnie coś za bożek lotny,

W ręku trzymając światło jadowite,

Którym on serce moje frasowite,

Że miał podpalać,

Jął się wychwalać.

 

A gdy już do mnie z pochodnią przyskoczył,

Jam mu w niej ogień rękoma przytłoczył,

A on tym barziej zajątrzony krzyknie:

"Żaden przed moim płomieniem nie zniknie!

I ty daremną

Waśń wiedziesz ze mną!".

 

Skoro tę skargę Rożynie przełożył

A w jej wstydliwe oczy głownią włożył,

Znowu zapały gorące rozżarzył,

Aby mię nimi bez przestanku parzył.

Jakoż sam czuję,

Że nie folguje.

 

Nigdym ja tego, nieszczęsny, nie wiedział,

By u Rożyny ogień w oczu siedział.

Któż we mnie zapał haniebny ugasi?

Pójdę do mojej ukochanej Basi,

Bo jej źrzenice

Są dwie krynice.


ROKSOLANKI: SPIS