Siedmnasta: MARANTULA
Za twoje kochania ku mnie ukwapliwe,
Za twoje szczyrości nader pieszczotliwe
Przyjmiże, mój najmilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Godzieneś japońskich pereł abo złota,
Ale wiedząc pewnie, żem ja jest sierota,
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Dar to pospolity, lecz nie lada jaki,
Droższy nad klejnoty i pyszne kanaki,
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Bowiem że w nim róża jeszcze nie pomięta,
Nie gardziłyby nim przedniejsze panięta;
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Lecz ja pominąwszy wszytkie ich zawody,
Tobiem go samemu chowała krom szkody;
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Samam ja te kwiaty w ogrodzie mym lubym
Urywając, cierniem zraniłam się grubym;
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
Jam je, z twarzy mojej dodawszy rumieńcu,
Usadziłam kołem jednostajnym w wieńcu;
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.
A żebym do ciebie więcej nie teskniła,
I serce-m swe między te róże przywiła,
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.