Druga: TYMORYNNA
Niechaj kto inszy słodką melodyją
Głośno wysławia rzymską Lukrecyją,
Która na cnocie skoro szwankowała,
Krew swą wylała.
Także i Wanda nie chcąc cudzoziemca
W małżeństwie cierpieć, Rotoge[r]a Niemca,
Nad wiślnym brzegiem pogrzebiona, wszędzie
Rymem mu będzie.
Może przypomnieć wiarę Penelopy,
Kiedy zdradzała niewstydliwe chłopy,
Psując w tuwalniej coraz nocą skrycie
Dniowe uszycie.
Niech drugi gładkim wierszem opowieda,
Jako żałosna barzo Andromeda
Na twardej skale wisiała opięta
W żelazne pęta,
Aż gdy Perseus śmiercią się jej wzruszył,
Zabiwszy stróża, okowy pokruszył,
Co większa jeszcze, wziął za żonę ślubną
Panienkę zgubną.
Nasze łagodne ogłaszają ody
Dnia dzisiejszego uroczyste gody
I społecznego mieszkania przyjęte
Ustawy święte.
A tak, Miłości Boża, na ofiarę
Białych łabęci w twoje jarzmo parę
Przyjmi sprzężonych, bądź prawdziwym strożem
Nad ich powozem.
Ty krwie nie pragniesz wytoczonej, ale
Najmniejszą duszę chcesz zachować w cale,
Niechże w przybytku twoim ta obiata
Zażywa świata.
A iż w podarkach żywych kochasz wielce,
Przetoż nie skopy, nie otyłe cielce,
Lecz serca na ich ołtarzu właściwym
Pal ogniem żywym.