PRZED BURZĄ

 

Tak... więc mi radzisz jedno - zapomnienie -

i przyjaźń dajesz miłosiernej siostry...

Wiem - obowiązek, przysięga, sumienie -

wiem - i nie żądam - wolę ja nóż ostry,

niźli łagodne czyśćcowe płomienie.

 

Już późno... wróćmy. O, jak zmienne, Lenko,

pogody świata - wiatr chmurzyska goni

i pędzi prosto - patrz - w Twoje okienko

podniebne, skryte w hiacynty i bluszcze -

i tam łzy drobne, rzęsiste uroni.

 

Czy wiesz? gdy drżący wicher w szyby pluszcze

mam dziwną pewność i dziwną obawę,

że tak sam jeden będę w dni szarawe

umierał... Nie myśl, że straszyć chcę zgonem -

poję się życiem, jak faun winogronem.

 

Otóż i dom Twój. Deszcz okrutny siecze.

Wszelka tragedia swą banalność wlecze.

Milczysz? wciąż milczysz... i oczy masz wbite

w szorstkie, zdeptane, brukowe kamienie -

ja wiem - tam czytasz napisy wyryte -

ja zgadnę:

"depce po nas przeznaczenie"...

 

Mej duszy osnowa,

którą ci składam na wieczność:

był ból i była konieczność

i Kain i grzech i Jehowa

i ducha śmiertelny głód -

a teraz wolność - i cud.

Widzisz bezgrzmotne błyskania?

piorun się w tej chmurze chowa.

Z płomiennej róży kochania

kto się skałą nie narodzi -

zginie w powodzi.

Śmiejesz się smutno - ciemne moje słowa...

trzeba zwyciężać... zwyciężać... bądź zdrowa.


SPIS WIERSZY