ROZDZIAŁ XII.
NA NARODACH ZNANYCH
POD NAZWISKIEM CZUKCZÓW
Ku cyplowi Azji do Czukczów blisko morza lodowatego osiadłych nie które kolonie i miasteczka są zbliżone, w których różne narody zamieszkały, wiele Syberianów, Moskali i posłanych na osadę. Po tych osadach są garnizony od napadu Czukczów. Wiele tam przebywa kupców dla futer, gdzie najwyborniejsze znajdują się sobole, popielice i lisy czarne, najbardziej dla Czukczów i Korjaków, z którymi chcą mieć handel.
Jakoż i byli zbliżeni do nich w dobrej harmonii i przez tłumaczów dokazali, że było miejsce wyznaczone, dokąd Czukczowie z wielką liczbą i taborem na jeleniach przybywali. Bardzo wiele od nich Moskale i Syberianie profitowali, dając im za sobole, kuny i inne futra, w zamianę tytuń, żelazne garnki, paciorki, różne żelastwa i inne cacka.
Kiedy zabrakło Moskalom tytuniu mieszali liście od kapusty; na czym się Czukczowie poznawszy, w końcu jeszcze dowiedli swoją cnotę i przyjaźń.
Gdy już porozumieli się z sobą, częstowali ich Moskale tytuniem. Ponieważ zaś Czukczowie mają zwyczaj zapalać lulki razem wszyscy i dym połykać, od którego mocy zostają na czas krótki odurzeni; więc Moskale korzystając z tej okazji, pozabijali swoich przyjaciół i wszystko im odebrali.
Od tego czasu żadnej już z nimi nie mają zażyłości, ale są największymi ich nieprzyjaciółmi.
Idzie Moskalom najwięcej o to, aby podbić Czukczów dla portu i odkrycia stamtąd wschodnio-północnej Ameryki, którędy przez ciaśniny Cooka przechodził i przyczyny lodów zwrócić się musiał.
Czukczowie przejeżdżają na łodziach skórzanych i stają trzeciego dnia na brzegach Ziemi Nowej a pomiędzy dwoma tymi ziemiami znajdują się trzy wyspy, które oni napadają i odbierają z nich cały majątek.
Podług wszystkich wojażerów, żaden tam duży okręt nie mógł dotąd wylądować. Jedni dla miałkiej wody, drudzy dla mgły, inni zaś w małej liczbie nie odważyli się widząc na drugiej stronie brzegu tłum ludzi. Nikt więc jeszcze nie wylądował na brzegi mniemanej Nowej Ameryki i rzecz dotąd wątpliwa czy to jest półwysep jaki, czy też ciągła ziemia, która się może łączy z Ameryką i innymi dalszymi krajami.
Wnioski tylko czynią, że to musi być Ameryka, ponieważ wiele drzewa i innych znaków przypędza Ocean na brzegi Azji, ale dotychczas żadnej nie ma wiadomości pewnej.-
Dostała mi się mapa z przypadku najdoskonalsza cypla Azji i wysp na Oceanie przyległych i wszystkich wojażerów, którzy tylko w jakim roku zawijali: z tej mapy nie pokazuje się, aby którzykolwiek z nich potrafili wylądować.
Rosjanie pozakładali blisko Czukczów cytadele w miejscach dla siebie najużyteczniejszych, nad rzeką Anadyr, gdzie mieli największe połowy ryb i jeleni ale to nigdy utrzymać się nie mogło, bardzo wiele ludzi z obu stron ginęło, w ostatku Moskale przymuszeni zostali ustąpić.
Już od tego czasu nie robią żadnej wyprawy tylko szukają ich przyjaźni. Ten odległy nadzwyczajnie punkt na mało im się przyda, prócz portu aby mogli z czasem odkryć mniemaną Amerykę.
Czukczowie jest to naród od wszystkich innych różniący się wzrostem, pięknością, fizjognomią i szczególną determinacją. Dzieli się na kilkanaście rodów i tyleż mają swoich zwierzchników, wybierają zaś silnych, wysokich i odważnych. Mieszkania ich i zwyczaje podobne są do innych ludów w tej stronie świata osiadłych.
Na zimę mają lochy w ziemi, na lato ze skór lub z kory szałasy.
Religia, obrządki, palenie umarłych, są u nich jak u sąsiednich im narodów: prócz tego, że bardzo starych i cierpiących w chorobie najbliższy przyjaciel zarzyna, oświadczając najprzód, ze z czułego przywiązania nie dozwoli nikomu ale swoją ręką skróci mu męczarni.
Czukczowie trafnie strzelają z łuków, na jeleniach zręcznie jeżdżą i w zawody na łyżwach jak ptaki latają. Wytrzymują zimna największe i prawie wszystko surowe jedzą: chcąc ich pobić potrzeba ludzi im podobnych aby też wszystko wytrzymać mogli.
W czasie, kiedy Moskale na nich napadali w założonych cytadelach, a gdy oni widzieli, że im podołać nie mogą dzieci swoje i żony zabijali, aby się nie dostały nieprzyjacielowi, sami zaś z wielkiej odwagi ginęli.