XL

 

Rzadko na moich wargach -

Niech dziś to warga ma wyzna

Jawi się krwią przepojony,

Najdroższy wyraz: Ojczyzna.

 

Widziałem, jak się na rynkach

Gromadzą kupczykowie,

Licytujący się wzajem,

Kto Ją najgłośniej wypowie.

 

Widziałem, jak między ludźmi

Ten się urządza najtaniej,

Jak poklask zdobywa i rentę,

Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

 

Widziałem, jak do Jej kolan -

Wstręt dotąd serce me czuje -

Z pokłonem się cisną i radą

Najpospolitsi szuje.

 

Widziałem rozliczne tłumy

Z pustą, leniwą duszą,

Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej

Resztki sumienia głuszą.

 

Sztandary i proporczyki,

Przemowy i procesyje,

Oto jest treść Majestatu,

Który w niewielu żyje.

 

Więc się nie dziwcie - ktoś może

Choć milczkiem słuszność mi przyzna

Że na mych wargach tak rzadko

Jawi się wyraz: Ojczyzna.

 

Lecz brat mój najbliższy i siostra,

W tak czarnych żałobach ninie,

Ci wiedzą, że chowam tę świętość

W najgłębszej serca głębinie.

 

Ta siostra najbliższa i brat ten,

Wybrani spomiędzy rzeszy,

Ci znają drogi, którymi

Moja Wybrana spieszy.

 

Krwawnikiem zarosłe ich brzegi,

Łopianem i podbiałami:

Spieszę z Nią razem, topole

Ślą swe westchnienia za nami.

 

Przystajem na cichych mogiłach,

Słuchamy, azali z ich wnętrza

Jakiś się głos nie odezwie,

Jakaś nadzieja najświętsza.

 

Zboża się złocą dojrzałe,

A tam już widzimy żniwiarzy,

Ta dłoń swą na czoło mi kładzie

I razem o sprzętach marzy.

 

A potem, podniósłszy głowę,

Do dalszej wstając podróży,

Woła: "Miej radość w duszy,

Bo tylko radość nie nuży.

 

Podporą ci będzie i brzaskiem

Ta ziemia, tak bujna, tak żyzna,

Nią-ci ja jestem, na zawsze

Twa ukochana Ojczyzna".

 

Jakiś złośliwy złoczyńca

Pszeniczne podpala stogi,

U bram się wije niebieskich

W rozpaczy człowiek ubogi.

 

Jakaś mordercza zaraza

Z głodem zawiera przymierze,

Na przepełnionych cmentarzach

Krzyże się wznoszą świeże.

 

Jakoweś głuche tętenty

Wskroś przeszywają powietrze,

Kłębią się gęste chmurzyska,

Czyjaż to ręka je zetrze?

 

Jakaś olbrzymia rzeka

Wezbrała krwią i rozlewa

W krąg purpurowe swe nurty,

Zabiera domy i drzewa.

 

Jakoweś idą pomruki -

Drży nie poznana puszcza,

Dęby się groźnie ozwały,

Cóż to za moc je poduszcza?

 

A nad tą dolą - niedolą

Poranna nieci się zorza,

Na pieśń mą Ojczyzny pełną,

Spływa promienność jej boża.

 

W mej pieśni, bogatej czy biednej

Przyzna mi ktoś lub nie przyzna

Żyje, tak rzadka na wargach,

Moja najdroższa Ojczyzna.

 


SPIS WIERSZY