XXXIX

 

Rano, zimą, mróz czy zawierucha,

W surduciku do szkoły o milę,

A wieczorem w chacie późne chwile

Z książką, z piórem, chociaż w ręce chucha.

 

Latem, wolny, zastąpi pastucha,

A pod pachą Homery, Wirgile;

Ludzie czasem poszydzą niemile,

Lecz on pasie i ludzi nie słucha...

 

I tak wyrósł... I dalej w stolicę...

Tam to wiedzy głęboka jest rzeka...

Ojciec czeka i matula czeka...

 

A on pisał: "Kochani rodzice!...

Skończę... bieda... dużo do roboty..."

I dziś skończył... umarł na suchoty...

 


SPIS WIERSZY