XXIX
Do szpitala powieźli biedactwo...
Świetne przyniósł mu rok ten gościńce:
Połamane pacierze i sińce -
Co za skarby! jakież to bogactwo!
Ekonomski bat wielkie ma władztwo -
Plecy chłopskie! tu wyprawia młyńce,
A chciej tylko poskromić złoczyńcę:
Bunt pod ręką, brak czci, świętokradztwo!
I ludziska, jak woły robotne,
Chodzą w jarzmie i milczą, zaklęte,
Chociaż serce w krzyk głośny się budzi!
Tak, jak woły, w niewoli poczęte -
Te są tylko różnice stokrotne:
Tych nie biją, ale biją ludzi...