XXVIII
"A wy dokąd, Macieju, w tej słocie,
Że psa wygnać byłoby dziś grzechem?
Widzę, z rydlem idziecie i z miechem -
A jak w podróż w odświętnej kapocie."
"Człek się, panie, nie rodził, gdzie krocie,
Trza ich szukać", wyrzecze z uśmiechem.
I pożegna, i dalej, z pośpiechem,
W tej szarudze, w tym deszczu, w tym błocie.
Ja go znałem... fornalem był w Siewnie...
I miał wkrótce pójść między włodarzy,
To małego już gburstwa początek...
Lecz pan sprzedał, jak słyszę, majątek,
Przyszedł obcy, inak gospodarzy,
Pewnie wygnał go z chaty... A pewnie!...