XIV
W poniedziałki, pogoda czy słoty,
Czy na sucho, czy człowiek się schlasta,
Hej, z tłumokiem na plecach do miasta,
Aż na czole srebrzyste l¶ni± poty.
Bo cóż robić?... Te troski niecnoty!
Sama jedna na ¶wiecie niewiasta!...
Jak na drożdżach potrzeba wci±ż wzrasta,
Trza podatku, trza odziać sieroty!
I dzi¶ z targu pospiesza w sw± stronę.
Nakupiła to soli, to krupy,
Nawet niesie dla dzieci kołacza.
Ale jakże wróciwszy rozpacza!
Tl± się jeszcze resztki jej chałupy,
A dzieciska na węgiel spalone.