Województwo Wołyńskie.

Najstarszy kronikarz Rusi, Nestor, ilekroć mówi o ludności, zamieszkującej pierwotnie obszar Wołynia, nazywa ją Bużanami i Dulebami. Później siedzą w tej ziemi Wołynianie, zapewne potomkowie Bużan i Dulebów, od nazwy ziemi biorący swoje nazwisko. Pod rokiem 1077 pisze Nestor o Wsiewołodzie kijowskim, że „wyszedł przeciw bratu Jarosławowi na Wołyń i zawarli pokój”. Waldemar, książę waregski, czyli po słowiańsku Włodzimierz, pan Kijowa, roku 981 „poszedł na Lachów i zajął ich grody Przemyśl i Czerwieńsk”. Wołyń, leżący na drodze z Kijowa do tych grodów, musiał stać się oczywiście także zdobyczą Włodzimierza, który posadził aż trzech synów swoich na Wołyniu i Polesiu, w trzech dzielnicach między Dnieprem a Bugiem. Grody zaś czerwieńskie, czyli kraj nad górnym Dniestrem i Sanem, dla siebie, to jest dla kijowskich wielkich książąt zachował. Na Wołyniu założył gród, który od jego imienia przezwany został Włodzimierzem. Gród ten odebrał pierszeństwo Łuckowi i przez długie lata był stolicą całej ziemi, księstwa najdostojniejszego na Wołyniu. O Włodzimierz tak się ubiegali waregscy władcy Wołynia, jak o Kijów Rurykowicze perejasławscy i smoleńscy, a Piastowie o Kraków.

Te pierwsze trzy dzielnice były: turowska na Polesiu, drewlańska na Owruczu i włodzimierska na Wołyniu. Awanturniczość książąt waregskich (powiada Bartoszewicz) była powodem, że nigdy stale jedna dynastya osiedlić się nie mogła na Wołyniu, który tym sposobem, przechodząc z ręki w rękę przez różne dynastye, zawsze był rozrywany i dzielony, ciągle się rozpadał na części lub spajał na nowo. Książąt się namnożyło, a każdy się dzielnicy dobijał wojną. Wielcy zaś książęta kijowscy utracili swoją powagę, jaką mieli za czasów Waldemara i Jarosława. Był czas za Romana Mścisławowicza, że Włodzimierz wołyński tak się podniósł, iż zasłonił sobą nawet Kijów. Lecz gdy Roman, z pomocą Leszka Białego, zawładnął Haliczem i utworzył państwo od Karpat po Dniepr i Prypeć, państwo jego halicko-włodzimierskie (stąd późniejsza nazwa Galicya i Lodomerya) przeżyło dłuższe chwile, pomimo, iż Roman poległ w roku 1204 pod Zawichostem. Tylko Halicz wziął pierwszeństwo, a Włodzimierz zszedł na podrzędne miejsce. Później po Haliczu Chełm, po Chełmie Lwów brały ciągle to pierwszeństwo przed Włodzimierzem.

W dobie Gedymina dwaj bracia rodzeni panowali na Wołyniu w dwóch najcelniejszych jego grodach, Andrzej na Włodzimierzu, a Lew, czyli Leon, na Łucku i obydwaj posiadali Ruś Czerwoną. Lew, aby okupić swoją niezawisłość, wydał jedynaczkę córkę za Lubarta, syna Gedyminowego. Lubart opanował tedy stronę północną Wołynia, wtenczas gdy Polska, po zupełnem wygaśnięciu Waregów, zajęła Ruś Czerwoną, owe grody czerwieńskie, przez Waldemara na Lachach zdobyte. Wówczas zaczęła się walka pomiędzy Polską a Litwą o spadek po królestwie Danielowem i spory, do rozstrzygnięcia tem trudniejsze, że skutkiem kilkowiekowych walk i ścierania się książąt waregskich, nie było na Rusi nigdzie granic ustalonych. Wyprawą w roku 1366 Kazimierz Wielki ugruntował swoje panowanie w okolicach górnego Buga i do państwa swego przyłączył Włodzimierz. Walka toczyła się o to, czy Polska przyciągnie do Włodzimierza cały Wołyń z Łuckiem, grodem Litwy.

Ostatnim księciem udzielnym na Wołyniu był brat Jagiełły Świdrygiełło, który burzliwe życie swoje najspokojniej skończył w Łucku. Książę małych zdolności, wróg Polski przez prywatę i pychę, a jednak cały zostawał mimowolnie pod wpływem polskiej cywilizacyi. Dwór swój urządził na wzór ostatnich Piastów, miał, jak oni, nieznanych pierwej w Litwie, swoich kanclerzy i marszałków, radę panów, to jest rodzaj senatorów koronnych, nadawał obyczajem polskim przywileje pisane na ziemię, na różne swobody, jednem słowem naśladował żywcem wszystkie formy rządu i obyczajów Polski, a tym sposobem bezwiednie szczepił cywilizacyę zachodnią na Wołyniu. Ze śmiercią Świdrygiełły w roku 1434 obszerna ziemia Wołyńska została bezpośrednią własnością ukoronowanej linii Jagiellonów, czyli panującego w Litwie i Polsce króla Kazimierza Jagiellończyka, który wcielił ją do Wielkiego księstwa Litewskiego i przysięgą wierności zobowiązał. Wynikły z tego powodu ciągłe o własność tej ziemi spory między Korona a Litwą, które zakończono ostatecznie na pamiętnym sejmie lubelskim w roku 1569, gdy z woli Zygmunta Augusta i obojga narodów Wołyń przyłączono do Korony, a Koronę zjednoczono z Litwą. Wówczas to rządcy tej ziemi, marszałkowie dożywotni, naznaczani przez Wielkich książąt litewskich, istnieć przestali, a w utworzonem województwie Wołyńskiem pierwszym wojewodą został Aleksander książę Czartoryski, jako jeden ze starych gniazdowych kniaziów wołyńskich, którymi zresztą roił się cały Wołyń więcej, niż którakolwiek inna prowincya Rusi lub Litwy.

Zygmunt August aktem unii nadał i zapewnił różne przywileje dla ziemi wołyńskiej, która zachowywała swoje prawa i taki samorząd, jaki miały wszystkie województwa w Koronie. Uchwalono na sejmie, aby panowie wołyńscy „na wojnę huffy swe wedle obyczaju koronnego stawili, a posłowie z sejmików (powiatowych), tak, jako w Koronie obyczaj jest, do Włodzimierza (na generał wołyński przed walnym sejmem) zjeżdżali”. Dawniejszy herb Wołynia, wyobrażający krzyż biały w polu czerwonem, sięgający ramionami do brzegów tarczy, otrzymał na temże sejmie (t. j. w roku 1569, a nie 1589, jak mylnie mówi Niesiecki i za nim powtórzyło to wielu innych) nową ozdobę w postaci mniejszej tarczy na środku z orłem białym bez korony. Sejm unii wcielił Wołyń do Małopolski, a, zachowując mu Statut litewski, dał moc Wołynianom na sejmikach powiatowych Statut ten poprawiać i artykułów wedle potrzeby przyczyniać lub ujmować, a na sejm walny Rzeczypospolitej do zatwierdzenia przywozić. Jeden tylko z tego statutu uchylono na zawsze „rozdział wojenny o obronie ziemskiej, jako przeciwny wolnościom koronnym”. Kniaziom zachowano ich godności, ale, jako szlachtę polską, zrównano we wszelkich prawach z dawną koronną. W roku 1578 ustanowione ziemstwa, to jest urzędy polskie, odrazu wszystkie nastały. Kiedy województwa za Bugiem miały osobny ufundować sobie trybunał w Łucku, z zastrzeżonym przez sejm unii językiem sądowym ruskim, szlachta ruska namyśliła się prędko i przyłączyła się do trybunału lubelskiego, otwierając tym sposobem wrota mowie polskiej do akt i wyroków. Cechą tej epoki, to jest wieku XVI, na Wołyniu, jest upadek starych rodów wołyńskich. Zmarnowali majątek, ostatkiem gonią, dobra swoje i zamki (mówi Bartoszewicz) oddają za długi wierzycielom i często nawet żydom. Jedni wymarli w nędzy, drudzy wygaśli. W ich miejsce wstępuje szlachta polska, wyrobiona z wołyńskiej, łączącej się związkami pokrewieństwa z polską.

Województwo Wołyńskie graniczyło na północ z Brzesko-litewskiem, a granica ta w znacznej części przetrwała do dnia dzisiejszego, jako granica pomiędzy gubernią Wołyńską i Mińską. Wschodnią ścianę stanowiło województwo Kijowskie, ale Wołyńskie nie sięgało tak daleko na wschód, jak dziś gubernia Wołyńska, a więc Kijowskie było więcej na zachód posuniętem; powiat Żytomierski, należący dziś do tej gubernii, był za Rzeczypospolitej powiatem w Kijowszczyźnie. Na południe graniczyło województwo Wołyńskie z Podolskiem i Ruskiem. Przy pierwszym rozbiorze Polski roku 1772 odpadł do Austryi mały południowy klin ziemi Wołyńskiej. Na zasadzie zaś, że owa kilkumilowa przestrzeń należała niegdyś do dawnego księstwa Włodzimirskiego (Vladimiria, przez zepsucie Lodomeria), nowo nabytym krajom nadała Austrya nazwę Galicyi i Lodomeryi. Na zachód graniczyło województwo Wołyńskie z Bełskiem i ziemią Chełmską, a prawie cała ta granica, równie jak z województwem Ruskiem, Podolskiem i Kijowskiem, a nawet Brzeskiem, była sucha.

Senatorów większych było w województwie Wołyńskiem trzech, to jest biskup Łucki, wojewoda i kasztelan wołyńscy. Województwo dzieliło się na trzy powiaty: Łucki, Włodzimierski i Krzemieniecki. Każdy z tych powiatów miał swoje starostwo grodowe w mieście powiatowem, gdzie znajdowały się i zamki, czyli grody królewskie (w Łucku, Włodzimierzu i Kamieńcu). Sejmikowało zaś województwo w Łucku, obierając z każdego powiatu po dwóch posłów sejmowych i jednym deputacie. Zbrojne okazowanie szlachty całego województwa odbywało się na rozległych płaszczyznach pod Łuckiem. – Województwo Wołyńskie w wieku XVI posiadało rozległości około 750 mil kwadratowych; połowę takowej zajmował powiat Łucki, a z drugiej połowy część jej trzecią najmniejszy Włodzimierski, a dwie trzecie Krzemieniecki. Miast i miasteczek znajdowało się w województwie 68, wsi było roku 1583 w powiecie łuckim 777, we Włodzimierskim 294, w Krzemienieckim 562. Spis wsi tego ostatniego powiatu, dokonany w roku 1725, przedstawia około 70 wsi więcej. Zamków warownych znajdowało się na Wołyniu za Stefana Batorego 65. Łanów roli uprawnej w roku 1589 obliczono 8.162.

Granice województwa Wołyńskiego były w rzeczywistości znacznie ciaśniejsze niż obszar który Wołyniem nazywano. Żytomierz np. i Owrucz powszechnie uważano za miasta wołyńskie, choć leżały w województwie Kijowskiem. I rzeczywiście Wołyń sięgał daleko w głąb województwa Kijowskiego, a nawet Podolskiego i Bracławskiego, nie posiadając tam żadnych ścisłych, tak fizycznych, jako i etnograficznych granic. Ludność bowiem pierwotnie była bardzo nieliczna i bądź skutkiem morderczych wojen i napadów, bądź napływu ludności z Polski, ciągle do XVIII wieku liczebnie falująca. Gwagnin, w końcu XVI wieku, pisze o Wołyniu, że „jest to kraina szeroka, w urodzaje wszelkich zbóż i jarzyn żyzna i obfita, lasy zwierzynnymi i jeziorami rybnemi napełniona”. Powierzchowność Wołynia była wówczas jeszcze bardzo sielska. „Łucko, miasto drzewiane, posiadało zamki dwa murowane na pagórkach”. „Włodzimierz, miasto drzewiane, parkanem też drzewianym, gliną oblepionym, obwiedzione, nad jeziory błotnemi leży”. „Krzemieniec, miasto drzewiane, szerokie, zamek ma murem otoczony na wysokiej górze”. Łuck posiadał dwie katedry: łacińskiego i greckiego, a później grecko-katolickiego obrządku. Był on jakby Rzymem wołyńskim, a biskup łucki mieszkał w dobrach swoich Torczynie i zajmował w Koronie wielkie stanowisko, bo bywał zwykle kanclerzem. Miasto zabudowało się w wieku XVII i XVIII kościołami. W Dermaniu i w Dubnie najznakomitsi ojcowie Kościoła słowiańskiego bywali archimandrytami: Smotrycki, Sakowicz, Dubowicz, oprócz metropolitów.

Stolicami księstw były: Ostróg, Korzec, Wiśnio wiec, Zbaraż, Czartorysk, Zwiachel, Poryck, Klewań, Żuków, Czetwertnia, Równo, Dolsk, Kowel, Zasław, Kamień-koszyrski. Od tych wszystkich nazw poszły nazwiska rodów kniaziowskich. Ziemie Sanguszków, Kamień i Niesuchojeże, zajmowały na Polesiu wołyńskiem 38 mil kwadratowych. Czartorysk książąt Czartoryskich nad dolnym Styrem miał przestrzeni 40 mil kwadratowych. Włość Ołycka miała 14 mil kwadratowych, a Klewańska 10. Korecka z Międzyrzecką 36 mil kwadratowych; włość Zbaraska 13 mil kwadratowych. Nad wszystkiemi jednak górował Ostrog. Gdy raz Tatarzy spustoszyli część dóbr księcia Konstantyna Ostrogskiego, było w tej części 6 miast i 243 siół. Ostrog był stolicą najsławniejszej rodziny prawdziwych kniaziów, którzy z linii pińskiej pochodzili, stolicą hetmanów i wojewodów i, co ważniejsza, wielkich ludzi, bohaterów, statystów. Książę Konstanty Wasil, sam dzielny wódz, był synem Konstantego, zwycięscy pod Orszą. Syn jego z dóbr orstrogskich stworzył ordynacyę, która się miała dostać kawalerom maltańskim, obowiązanym na kresach Wołynia do nieustannej walki z półksiężycem. Ta ordynacya, jedna z największych w Europie, istniała przez półtora wieku, a rozdał ją nieprawnie Janusz Sanguszko, spadkobierca Ostrogskich, za Augusta III Sasa. Spory z tego powodu wzburzyły cały świat polski przez lat kilkanaście; o Dubno, stolicę ordynacyi, toczyły się wówczas żwawe walki. Ordynaci bowiem ostrogscy obowiązani byli na każdą potrzebę kraju dostarczyć 300 wojowników konnych i 300 pieszych, co przez rozdarowanie ordynacyi upadało. Gdy, pomimo wszelkich przeszkód i zobowiązań, Janusz Sanguszko nie przestawał szafować majętnościami ordynacyi, uznała konstytucya sejmowa z roku 1766 dobra ordynackie za ziemskie, a donataryusze zamiast utrzymywania 600 ludzi na potrzebę Rzeczypospolitej, co byłoby już niemożliwem, obowiązani zostali do płacenia rocznie skarbowi 300.000 złotych polskich.

Zbaraż uważany był przez znawców spraw wojennych za Termopile polskie, nie wśród gór, a wśród bagien, stąd regimentarz Firlej pod Zbaraż się cofał przed Chmielnickim, stąd i oblężenie wojsk koronnych w Zbarażu (opisane w powieści „Ogniem i mieczem” przez Sienkiewicza). Beresteczko, z którego poszli kniaziowie Beresteccy, miasto Bohowitynów kniaziów Prońskich, potem Leszczyńskich, sławne pogromem Kozaków w roku 1652, Konstantynów, Ostropol, Piątka, Połonne, sławne innemi bitwami. Pod Stepaniem Czarniecki, jeszcze pułkownikiem będąc, znakomite swoje drugie odniósł zwycięstwo. Kisielin, ognisko rodu, był siedzibą aryanów na Wołyniu, nie jedyną wprawdzie, bo była druga w Hoszczy. Obydwie trwały krótko, gdy bowiem, w czasie najścia Szwedów na Polskę, aryanie skwapliwie wiązali się z najezdcami kraju, nie mogli już później ostać się w narodzie, lub wyrzekali się sekciarstwa. Peresopnica i Drohobuż były niegdyś stolicami jeszcze księstw waregskich.

W Łucku (po łacinie Luceoria) odbył się roku 1429 tak świetny zjazd monarchów europejskich, jakiego ziemie słowiańskie nigdy jeszcze przedtem nie widziały. Jagiełło z królową Zofią, trzecią żoną swoją, zjechał do Łucka dnia 6. stycznia, a w 6 tygodni potem przyjechał cesarz niemiecki, Zygmunt. Gospodarzem był Wielki książę Litewski, Witold, do którego Wołyń wówczas należał, i ten, z królem Jagiełłą, wyjechał na milę powitać cesarza, przybywającego z cesarzową. Przywitawszy się, wsiadł król do cesarzowej na sanie, a cesarz do Witołda, i jechali tak na zamek. Znajdowali się w Łucku: Eryk VII, król duński, Wasyl Wasylewicz, Wielki książę moskiewski, syn córki Witołda, Wielki mistrz Zakonu krzyżackiego, Ruzdorf, i Siegfried kawalerów inflanckich, legat papieski, metropolita Rusi Focyusz, hanowie Tatarów perekopskich i zawołżańskich, hospodar Wołoszczyzny, książęta mazowieccy, pomorscy, śląscy, twerscy i odojewscy, cesarz zaś grecki, Jan Paleolog, przysłał swych posłów. Dodać do tego wielki napływ szlachty, tak, iż na mil kilka dokoła pełno było goszczących po wsiach, a wszystkich wspaniale przez siedm niedziel podejmował Witołd. Na to przyjęcie wychodziło codziennie, jak zapewnia Stryjkowski, po 700 beczek miodu, okrom małmazyi (wino greckie), piwa i innych trunków, wołów i jałowic 700, baranów 1400, żubrów, łosi i dzików 100. Przedmiotem obrad miało być obmyślenie obrony przeciwko grożącej Europie potędze Otomańskiej, przyczem cesarz Zygmunt miał skryty zamiar osłabienia Polski przez podmówienie Witołda, aby się królem litewskim ogłosił, co oczywiście leżało w interesie rzeszy niemieckiej i Krzyżaków. I byłoby do tego przyszło, gdyby nie opór, głębiej pojmujących politykę, dyplomatów polskich i litewskich.

Krzemieniec (po łacinie Cremenecia), tak nazwany od obfitujących w krzemień gór wapiennych, tem upamiętnił się w XIII wieku, że był tu jedyny zamek na całej Rusi, który za wielkiego najazdu Batuhana nie został przez Tatarów zdobyty i zburzony, jak wszystkie inne w tych krajach. W nowszych czasach zajaśniał Krzemieniec szkołami. Dnia 19. grudnia 1803 r. zezwolono na założenie gimnazyum wołyńskiego, które po wielu trudach i poświęceniach urządził tu i otworzył Tadeusz Czacki, dając świetny przykład magnatom wołyńskim, jak się służy swemu krajowi. Bibliotekę i gabinet numizmatyczny nabył on po Stanisławie Auguście, książę Józef Poniatowski ofiarował tu gabinet fizyczny i mineralogiczny po swoim stryju, prymasie. Zbiory liczyły już w roku 1813 książek 32.468 i numizmatów 20.000, założono ogród botaniczny, a roku 1807 otwarto szkołę geometrów i później mechaników. Liceum krzemienieckie roku 1816 liczyło już uczniów około 600, a dochodu rocznego miało 245.594 złp., z którego sami ziemianie i duchowni gubernii wołyńskiej składali dobrowolnie rocznie złp. 162.552. Nic też dziwnego, że szkoła ta, przeniesiona w roku 1833 do Kijowa, tak łatwo przekształconą została na uniwersytet kijowski.

Nie ma tu miejsca na wyliczenie wszystkich miejscowości, upamiętnionych na Wołyniu dziejowo. Zabłysły Zieleńce i Lubar przez księcia Józefa Poniatowskiego, Horochów uczynił później siedliskiem muz Waleryan Strojnowski, w Młynowie mieszkał i umarł znany w piśmiennictwie polskiem autor Aleksander Chodkiewicz, w Porycku Tadeusz Czacki, w Gródku i Hubinie za nowszych czasów setki tomów napisał Józef Kraszewski. Tajkury wsławił powieścią historyczną, p. t. Tajkury na tle czasów Jana Kazimierza, Michał Grabowski.

 


POPRZEDNI ROZDZIAŁ

Geografia historyczna...

NASTĘPNY ROZDZIAŁ