XXVIII

 

Ci, którzy jasność żegnają zniknioną,

Gdy burza całe zniweczyła żniwo -

Nad spustoszoną rozpaczając niwą,

Myślą, że wszystko ciemności pochłoną,

 

Dalszych rozkwitów mrożąc siłę żywą.

Tymczasem pod tą ciemności osłoną,

Pod dobroczynną martwości pokrywą,

Tysiącem kiełków drży już ziemi łono,

 

Ręką natury rozrzuconych skrzętną. -

W spowiciu nocy, w zimowej zamieci,

Bijące wewnątrz nie ustaje tętno.

 

I życie w głębi walką wre namiętną,

By się wydobyć, kiedy je oświeci

Brzask nowych wiosen lub nowych stuleci.

październik 1892


ADAM ASNYK: POEZJE