VII

 

Rzucone w przestrzeń złotych gwiazd kagańce,

Te wirujących światów zbiorowiska,

Skupione bytów chwilowych ogniska,

Ten cały ogrom, za którego krańce

 

Nie możem sięgnąć, przygodni mieszkance -

Z nieskończoności toni bez nazwiska

Wzniósł się, podobny wirującej bańce,

Która na fali tęczuje i pryska.

 

Niesie go z sobą ta nieznana fala,

Co, poza bytem będąc, byt okala

I wszystko z łona swego wyprowadza,

 

I nowe słońca w przestrzeniach zapala,

Gdy nią poruszy kierująca władza,

Co byt na głębiach nicestwa osadza.

1894


ADAM ASNYK: POEZJE