Preludium

Już niejeden obraz miły

Ciemne widma zasłoniły

I niejeden ślad zatarły,

Ślad przeszłości obumarłej.

 

Łzy, uśmiechy, kwiatów wieńce,

Pragnień ognie i rumieńce,

Sny miłości, szczęścia, chwały

Już się w drodze rozsypały...

Pozostały za mną w tyle

Na rozdrożach - lub mogile.

 

Lecz choć wszystko pierzchło, znikło,

Serce kochać nie odwykło,

I młodzieńczych natchnień chwila

Jeszcze duszę wciąż zasila;

Jeszcze czystym światłem błyska

Przez mgły ciemne i zwaliska,

I w ten życia wieczór szary

Rzuca wspomnień cudne mary.

 

Wciąż młodości wiara żywa

Pozrywanych snów ogniwa

W idealny wieniec splata

I wskazuje piękność świata.

 

Więc znów oczy mam zwrócone

Na jaśniejszą życia stronę,

Znów odczuwam - to, co piękne,

Znów przed śpiewnym głosem mięknę

I swych wspomnień mary blade

Znów z miłością na pierś kładę;

A gdy serce drży boleśniej,

To przerabiam łzy na pieśni.

17 listopad 1879


ADAM ASNYK: POEZJE