Przeminął czas

 

Przeminął czas! przeminął czas

Tęczowej cudów powieści,

Już opustoszał święty las

I czarów w sobie nie mieści.

 

Już w nim nie mieszka żaden bóg,

Faun płochy ani Driada,

Na skrzyżowaniu ciemnych dróg

Żadne już widmo nie siada.

 

Zaklęty zamek poszedł w dym,

Postrachu więcej nie szerzy...

I Meluzyna głosem swym

Nie wabi błędnych rycerzy.

 

Już czarodziejski prysnął krąg,

Serc widzeniami nie pieści -

Wyrwał się nagle z ludzkich rąk

Geniusz cudownych powieści!

 

* * *

 

Przeminął czas! przeminął czas

Rapsodów sławy i miecza,

Zmalały pieśni pośród nas,

I pierś zmalała człowiecza!

 

Wolności także zamarł śpiew -

Nie ma skrzydlatej husarii,

Co za ojczyznę lała krew,

Padając z imieniem Marii.

 

A bohaterstwa jasny cud,

Co niegdyś blasków lśnił tęczą,

Dzisiaj wyklina biedny lud,

Żelazną ściśnion obręczą.

 

Niezrozumiałym już się stał

Orężny szczęk epopei -

Dla znikczemniałych, smutnych ciał

Bez męstwa i bez nadziei.

 

*  * *

Przycichła pieśń i kona już,

Nie budząc żadnego echa...

Próżno się czepia zwiędłych róż,

Na próżno w łzach się uśmiecha.

 

Próżno na grobach w cichą noc

Skarży się smutna i blada,

Straciła dawną swoją moc,

Sercem człowieka nie włada.

 

On się już wyrzekł złotych mar,

Jasnego zaparł królestwa -

I nieśmiertelny ducha dar

W otchłanie strącił nicestwa.

 

I runął cały wielki gmach,

Wzniesiony wiarą pokoleń...

Została nędza - niemoc - strach

I ojców spróchniała goleń!

 

* * *

Lecz błyśnie dzień! lecz błyśnie dzień,

W którym duch ludzki na nowo

Ożywi zeschły życia pień

Girlandą kwiecia różową

 

I z prochu, w który dziś się wpił

Na dawnych marzeń ruinie,

Zaczerpnie zapas twórczych sił

I znowu w niebo popłynie.

 

A ideału jasny kwiat,

Z zbutwiałych obrany liści,

Napełni znowu wonią świat,

Zakwitnie pełniej i czyściej.

 

I żywych natchnień złota nić

Przewiąze prawdy zdobyte -

Co nieśmiertelne, musi żyć!

Choć zmienia kształty zużyte.

 

* * *

A wtenczas pieśń powstanie znów,

Cudowną moc swą odświeży

I z labiryntu ciemnych snów

Na światło dzienne wybieży.

 

Rozpostrze tęczę rajskich farb

I nowe jutrznie zapali,

Najczystszy - ludzkich natchnień skarb

Na śpiewnej unosząc fali;

 

I nieśmiertelną życia treść

Dobędzie z prochu i kału,

I rzeczywistość zdoła wznieść

Za sobą - do ideału.

 

A bohaterstwo dawnych dni

Uświęci w walce ostatniej,

Gdzie miłość zmaże plamy krwi

I uścisk zwycięży bratni.

26 wrzesień 1874


ADAM ASNYK: POEZJE