CHŁOP I ŹMIJA

(BAJKA Z LAFONTAINA)

 

W pamiętnikach bestyjo-graficznych Ezopa

Jest wzmianka o uczynku miłosiernym chłopa

I o pewnego węża postępku łajdackim.

 

Chłop wyszedł zimnym rankiem po chrośniak do sadu,

Aż tu pod bramą wąż mu do nóg pada plackiem:

Przeziębły, wpół skostniały, przysypany szronem,

Już zdychał, już ostatni raz kiwnął ogonem.

Chłop zlitował się nad tą mizeryją gadu,

Wziął go za ogon, niesie nazad w chatę,

Kładzie go na przypiecku,

Podściela mu kożuszek jak własnemu dziecku

(Nie wiedząc, jaką weźmie od gościa zapłatę);

Póty dmucha, póty chucha,

Aż w nieboszczyku dobudził się ducha.

Nieboszczyk wąż jak ożył. tak się wnet nasrożył:

Rozkręcił się, do góry wyprężył się, syknął

I całym sobą w chłopa się wycela,

W swojego dobrodzieja, w swego zbawiciela

I wskrzesiciela!

"A to co się ma znaczyć - zdziwiony chłop krzyknął -

To ty w nagrodę dobrego czynu

Jeszcze chcesz mnie ukąsić? A ty źmii-synu!"

I wnet porwawszy dubasa,

Tnie węża raz pod ucho, drugi raz w pół pasa.

Odleciał ogon w jeden, a pysk w drugi kątek;

Rozpadło się źmijisko na troje źmijątek...

Darmo drgają

I biegają

Ogon za szyją, za ogonem szyja:

Już nie zmartwychwstanie źmija.

 

Przytrafia się to często, że dobry człek jaki

Niewdzięcznika przygarnie;

Ale trafia się częściej, że niewdzięcznik taki

Przepada marnie.


SPIS WIERSZY