Rozmowa w kartoflarni

Jak podała prasa polska w ogłoszonym z okazji 60. rocznicy urodzin 
życiorysie tow. Gomułki, podczas pobytu w więzieniu w Rawiczu przed wojną 
pracował on w więziennej kartoflarni wraz z pewnym poetą ukraińskim. 

 

Gnom

Już my obrali ziemniaków korzec,

a może kwintal, można by orzec.

 

 

Taras

W ojczyźnie mojej — na Ukrainie

zemla uprawoj prekrasnoj słynie,

bo tam kołchozy są i sowchozy,

tam się stosuje sztuczne nawozy.

Tu zacofane są tylko dwory,

tam — progresywne w polu traktory,

stąd też kartoszki u nas kak dynie:

Nie masz, jak życie na Ukrainie!

 

Gnom

Z tego, co mówisz, drogi Tarasie,

konsekwencyje wyciągnąć da się.

Gdy tylko w Polsce obejmę władzę,

sztuczne nawozy zaraz wprowadzę,

gdzie grykę sieje wsteczny feudał,

tam nawozowe uczynię cuda,

wydajność upraw to nie są mrzonki!

Lecz wprzód mi powiedz, jak tam kiszonki.

Czy Ukraina także z nich słynie?

 

Taras

Kiszonek mnoho na Ukrainie!

Bywa, że mija za dzionkiem dzionek,

a tam nic nie ma oprócz kiszonek,

bo choć wspaniała u nas uprawa,

na polach kiśnie zboże i trawa,

gdyż wróg klasowy wciąż spuszcza deszcze,

a my silosów nie mamy jeszcze.

Stąd z paszą kłopot. Radziecka władza

makuchy musi ciągle sprowadzać,

a na to nużne cenne dewizy,

stąd też w hodowli przejściowy kryzys.

 

Gnom

Ach, te makuchy! Ach, te makuchy!

Toż socjalizmu są wprost złe duchy!

Gdy tylko w Polsce obejmę władzę,

szereg surowych ustaw wprowadzę:

za krowobójstwo, za świniobicie

będę odbierał mienie i życie,

a za wydajność niską uprawy

sabotażystom wytoczę sprawy.

Przewidujący żem jest gospodarz,

widzę, że wzrośnie przestępców podaż

i trza budować będzie więzienia.

Radzieckie cenne są doświadczenia,

więc mi opowiedz, drogi Tarasie,

jak z więzieniami u was rzecz ma się.

 

Taras

Ach, Wiesław miłyj, w ZSRRze

jest więzień tyle, że aż dziw bierze!

Gdzie dawniej były stepy, burzany,

dziś tysiąc łagrów pobudowanych.

Smotrisz wokoło, wot progres kakij —

zamiast kurhanów wszędzie baraki,

a w tych barakach żyźni swej goda

prawie połowa pędzi naroda.

I poprzez stepy pieśń rzewna płynie:

„Nie masz, jak życie na Ukrainie!”

 

Gnom

Piękny to obraz, drogi Tarasie!

Lecz on niestety na nic mi zda się,

do socjalizmu mam polską drogę

i naśladować was wprost nie mogę,

bo choć ogólne wspólne są cele,

ja się w szczegółach różnić ośmielę.

Nie chcę budować w stepie baraków,

będę więzienia wznosił z pustaków.

 

Taras

Toż prawicowe jest odchylenie!

 

Gnom

Zdania swojego za nic nie zmienię!

 

Taras

Oj, Wiesław miłyj, a znasz ty Czeka?

Czeka z decyzją nigdy nie zwleka

i odkłonienie twe nacjonalne

następstwa będzie miało fatalne!

 

Gnom

Tylko mnie nie strasz, drogi Tarasie,

bo tych pogróżek nie boję ja się!

A co zaś tyczy się odchylenia,

to dogmatyczny masz punkt widzenia,

gdy ja — przeciwnie — mam gospodarski,

bo chcę popierać przemysł murarski,

a inwestycje łączyć z wsadzaniem.

To idealne jest rozwiązanie!

Zdania swojego przeto nie zmienię

i będę głosił nieustraszenie:

Do socjalizmu droga Polaków

poprzez więzienia wiedzie z pustaków!

 

Taras

Wzgliady twe, Wiesław, cenię niezmiernie,

no sprzeciw może być w Kominternie.

A choć tam czasto nie majut racji,

bardzo nie lubiat tam innowacji.

 

Gnom

Słuszności mojej to będzie miernik,

że zrobię w Polsce własny październik!

A przyznać musisz, drogi Tarasie,

na pol-Lenina nadaję ja się,

bo niezrównany ze mnie orator,

co kunszt wymowy na nowy pcha tor!

To mam z Leninem wspólnego jeszcze,

że moc problemów w swym mózgu mieszczę,

a równie dobrze jak na diamacie

znam się, jak uszyć należy gacie!

Gdy tylko w Polsce obejmę władzę,

wnet kult osoby własnej wprowadzę,

by czcić mnie mogli w kraju i w świecie,

bom niezrównany jest mędrzec przecie!

A kto nie będzie Gomułki kochał,

ten będzie w lochu jęczał i szlochał!

 

Taras

Ach, Wiesław miłyj, kakże prekrasno

kreślisz przede mną swą przyszłość jasną!

Lecz pora rzucić cudne marzenia,

bo się naczalnik zbliża więzienia,

a trzeba jeszcze obrać ziemniaków…

 

Naczelnik

(rozjuszony widokiem nie obranych ziemniaków)

Ach, wy, przeklęta paro próżniaków!

Zbyt wam się dobrze w więzieniu dzieje!

Ja was nauczę pracy, złodzieje!

(Okłada Gnoma i Tarasa pięściami.)

 

Gnom

(kuląc się pod ciosami)

Wszystko to zniosę, wszystko to strawię,

ale zdobędę władzę w Warszawie.


Janusz SZPOTAŃSKI