Heinrich Heine Anno 1839

 

O, Niemcy, ty miłości moja!

Gdy myślę o was, łykam łzy.

Zasmuca Francja mnie wesoła,

jej lekki naród ciąży mi.

 

 

Tylko rozsądek — suchy, zimny

w trzeźwym Paryżu wiedzie prym,

a mnie się marzą głupców hymny

tak słodko brzmiące w kraju mym.

 

 

Dworni panowie! Z obrzydzeniem

oddaję grzeczny ukłon wam —

i wciąż wspominam z rozrzewnieniem,

jak lżył mnie w Niemczech gbur i cham.

 

 

Damulko-śmieszko! Drażnisz mnie ty!

Od twoich plotek mdłości mam!

Ach, gdzież niemieckie są kobiety,

co milczkiem lazły w łóżka nam!

 

 

Tu wszystko w ruchu, w dzikim pędzie,

jak w zwariowanym jakimś śnie,

a u nas tak jak było — będzie

i nigdy nic nie zmieni się.

 

 

Zda mi się, jakbym słyszał z dala

róg wartownika — wierny zew

i to, jak jego dźwięk wyzwala

słowiczą pieśń w konarach drzew.

 

 

Jak zacny był poety żywot,

gdy szumiał nad nim dębów las,

gdy mu szeptały strofę tkliwą

woń fiołków i księżyca blask.

 


Janusz SZPOTAŃSKI