KRYSTA SPOD PŁOTA

 

Krysto spod płota! Cześć ci, cześć

I chwała mocy czarta!

Rozgłosić chcę o tobie wieść,

Bo jesteś sławy warta.

Pochwaleń Bóg w osobach trzech

I diabłu jedna świeczka:

Pierwszy dał ból, a drugi śmiech

I toczy się ich sprzeczka.

 

...Zakwitły czyste lilie i róża miłosna...

 

Krysto spod płota! Lecz twych ust

Śmiech straszny, obłąkańczy,

Gdy ramię twe wśród brudnych chust

Niemowlę nagie niańczy,

Gdy śpiewasz błędnie, a twój wzrok

Przed siebie patrzy tępy

I gdy twój chwiejny pląsa krok,

I szmat potrząsa strzępy.

 

...Już wiosna...

 

Krysto spod płota! Dał ci schron

Zwalony, stary cmentarz...

Zegnasz się, kiedy bije dzwon,

Lecz po co, nie pamiętasz.

Twych włosów rozczochrany splot

Lśni źdźbłami żółtej słomy,

Chłoszcze go wiatr i deszcze słot,

A oświecają gromy.

 

Krysto spod płota! Władców dwóch

Waśnią o świat się kłóci.

Zwycięży pewno jasny duch,

Lecz ciebie cep ich młóci.

O cześć się toczy bój i trwa,

Dopóki gwiazdy świecą.

Cóż winnaś? Lecz gdzie rąbią drwa,

Wiadomo: drzazgi lecą.

 

Krysto spod płota! Bóg dał ból,

Bo chciał dać i zasługę.

Życie nie miód, a świat nie ul...

Lecz diabeł dał kolczugę,

Od której się odbija cios,

Co godzi w pierś nierzadko.

Bóg ci zgotował twardy los,

Czart zrobił cię wariatką.

 

Krysto spod płota! Wielką bies

Wyrządził tobie szkodę:

Nie możesz cierpieć ni lać łez,

Więc jak ci wziąć nagrodę?

A był już gotów rzadki szlak,

Co wieść miał do zapłaty,

Lecz ty jak leśny śpiewasz ptak,

Bezwiedna jako kwiaty.

 

 

Krysto spod płota! Łachman twój

Już zgniłą trąci pleśnią.

Lecz ciebie twój nie razi strój,

O innym myśli nie śnią.

Czy rów, czy więzień ciemny kąt,

Ty śmiejesz się bezmyślnie

I szczerzysz białych zębów rząd,

I usta masz jak wiśnie.

 

Krysto spod płota! Wiem: łotr w noc

Zgwałcił cię po kryjomu...

Twa krew nie woda, on miał moc -

Lecz cię wygnali z domu.

Zbyt jawny był uścisków ślad,

Więc spałaś odtąd w rowie,

Spylony chwast, przydrożny kwiat

Mająca za wezgłowie.

 

Krysto spod płota! Rzadko dzień

Sposobność taką niesie:

Weszłaś od razu jakby w cień

Zasługi w cierpień lesie.

Kto ma być zbawień, wiele prób

Ulegle przetrwać musi.

Aby się znaleźć, wpierw się zgub...

Dlatego Pan Bóg kusi.

 

Krysto spod płota! Kląć zła rzecz:

Czy klątwa nagród warta?

Ten, co cię pieścił, poszedł precz,

Zostawił ci bękarta.

Nowy opatrzność dała krzyż,

Byś pod nim spokorniała,

Lecz tyś, miast przyjąć go wśród cisz,

Klnąc niebo, rozpaczała.

 

Krysto spod płota! Lecz sam czas

Przynosi kwiat pokory.

Gdy na grzbiet ciężki włożą-ć głaz,

Poszukasz wnet podpory.

Więc z dzieckiem cię nawiedził głód,

By mąk twych miarę przebrać,

Lecz ty, upadłszy na sam spód,

Złorzecząc poszłaś żebrać.

 

Krysto spod płota! Których Pan

Miłuje, tych doświadcza.

Chce pić spragniony? Zbij mu dzban,

To serca myśl doradcza.

Gdy do więzienia wiódł cię stróż

- Wszak winnaś, boś bezdomna -

Ty w tej najlepszej chwili - cóż? -

Upadłaś nieprzytomna.

 

Krysto spod płota! Źle to, źle!

Umartwiać trzeba ciało.

Śmiałaś się wstawszy - zgrzyt po szkle! -

I tak już pozostało.

Z wdzięcznością trzeba było lec,

Gdzie cię rzuciła dola,

A oszalałaś zamiast rzec:

Niechaj się dzieje wola...

 

Krysto spod płota! Głupioś zbyt

Pokpiła sprawę całą.

Toż było już i głód, i wstyd

Wyzyskać, jak się dało.

I zmarnowałaś drogę mąk

Tak dobrze rozpoczętą.

Cóż ci dziś? Litość z bożych rąk.

A mogłaś... zostać świętą.

 

Krysto spod płota! Do stu kroć!

Toć miłosierdzie boże

Dla zatwardzialców! Było choć

Nagrzeszyć w swojej porze.

Gdy grzesznik, co z obżarstwa zmarł,

Stanie pod niebios bramą,

Weźmie też miłosierdzia dar,

W sam raz co ty, to samo.

 

Krysto spod płota! Szkoda, żal,

Żeś nędzy się najadła,

Że głód ci wnętrze darł jak stal,

A jednak tyś nie kradła.

Za wyschłą pierś łakomstwem warg,

Gdy w tobie mdlała siła,

Chwytał się dzieciak z jękiem skarg,

A tyś go nie zabiła.

 

Krysto spod płota! Bliźni szedł

I kopnął czasem nogą,

A tyś kuliła jeno grzbiet

I przycichała z trwogą;

Nieraz ci dziko błysnął wzrok,

Jak więźniom spoza kraty,

A tyś w północny jemu mrok

Nie podpaliła chaty.

 

Krysto spod płota! Nieraz teom

Ciec dając, z bladym czołem,

Mijałaś płatnych uciech dom,

Co światłem lśnił wesołem,

Gdzie szat dostatek, obcy głód

I ciepło w śmiechu, gwarze -

Lecz tyś wolała brud i chłód

Niż kochać w lupanarze.

 

Krysto spod płota! Teraz wiem,

Żeś z kobiet ty najczystsza,

Żeś jest najświętsza w sercu swem

I w sercu smutnych Mistrza.

Nie przeto, że cnotliwy czyn

Dzień twój choć jeden znaczył,

Lecz że nie dźwigasz wszystkich win,

Choć On by ci przebaczył.

 

Krysto spod plota! Jasna rzecz!

Śmiech z piersi się wyrywa!

Dopiero teraz zgadłem, przecz

Ty jesteś tak cnotliwa.

Odkryłem cnoty tajną nić:

Gdy męka rządzi światem,

Aby cnotliwym jak ty być,

Potrzeba być wariatem!

 

Krysto spod płota! Jak się ląc

Myśl taka w głowie może?

Tak myśleć srogo broni ksiądz,

Wskazując piekła łoże.

Jest przecie Bóg, jest przecie Bóg!

Więc dusza ma w zamieszce

Opuszcza błędny szlak wśród trwóg,

Po innej dążąc ścieżce.

 

Krysto spod płota! W męce mógł

Twój duch na wierze zmaleć.

Jak dobry Bóg, jak dobry Bóg,

Że kazał ci oszaleć!

Nie będzie ci w osobach trzech

Przebaczać musiał później,

Żeś Go przeklęła (straszny grzech

Popełnia, kto Mu bluźni).

 

Krysto spod płota! Cześć Mu, cześć,

Lecz świeczka też dla czarta.

Nuć kołysanki błędne, pieść

W ramionach swych bękarta.

Wesoly-ć dzień, wesoła-ć noc

I jest opatrzność w niebie -

Lecz górą szał, co dał ci moc

Silniejszą być od siebie!...

 

 

...Zakwitły czyste lilie i róża miłosna..

...Już wiosna...



POWRÓT