PRZYJACIÓŁCE

 

Czemu-m cię dawniej nie znał, dobra przyjaciółko,

Która przyjść ku mnie pragniesz z wiosną i jaskółką

W dom pusty, jak przez długi czas moje źrenice?

Doszła cię wieść, żem swoich komnat okiennice

Zamknął i skrył swój smutek w ciemności głębiny,

Znienawidziwszy swego ogrodu jaśminy,

Bzy i róże, iż tchnęły wciąż w woni zawrotnej,

Jak wówczas, kiedym nie był pośród nich samotny.

Czemu-m wpierw nie znał ciebie, która pod mą strzechę

Uśmiech niesiesz, a w moją samotność pociechę?...

Kiedy w progi me wstąpisz, chwastami zielone,

I ujrzysz wszystkie okna szczelnie zasłonione,

Za którymi smutnego mnie śnisz z bladym czołem:

Znajdziesz me drzwi otwarte, bo ich nie zamknąłem.

Gdyż patrzę przez nie w zmierzchu szarego zamieszce

Na róże porzucone, więdnące na ścieżce,

Róże, co spadły wówczas, od mych bólów krwawsze,

Z warkoczy odchodzącej ode mnie na zawsze...



POWRÓT