NA OGRÓD NIE WYPLEWIONY

 

W las idąc, czytelniku, słuszna wprzódy, że się

Sprawisz ode mnie, co w tym zawiera się lesie.

Im dalej weń, więcej drew, przypowieści wedle:

Są tam buki, są dęby, są sośnie, są jedle.

Po staremu wszytko drwa, co ten plac osięgły,

Chociaż jedne na wągle, a drugie na węgły.

Nie trzeba lekceważyć i leśnej jabłoni;

Są maliny do smaku, są róże do woni;

Tylko ostrożnie siągać, bo to nie na stole;

W ostatku też odpuścisz, choć cię i zakole.

Te - usta i smakiem swym nasycają kiszki;

Drugie albo nic, albo płonę rodzą szyszki.

Jak się pięknie w orzeszku jądro zaskorupi!

Lecz pozór smak przechodzi, skoro go rozłupi;

Czasem też będzie i czczy. Jeśli się to przyda

Naturze, nikt się pewnie za fraszki nie wstyda,

Gdy prócz papieru tylko a prócz inkaustu,

Jeśli ją mądry zgryzie, nie znajdzie w niej gustu.

Trzeba znać rodzaj bedłek, kto chce grzyby zbierać,

Bo jedne tuczą, trzeba od drugich umierać;

Kto błazen, ten nie ujdzie pewnie samołówki:

Insze rydze i biele, a insze wężówki.

Wżdy i tych bez potrzeby Bóg w lesie nie sadzi,

Ale tylko lekarz wie, na co, i poradzi.

Zdybiesz łanuszkę, uszczkni; daleko szmer z Uchem

Mijaj, ma rada, szaleć nie chceszli opichem;

Bo kto się na czym nie zna, tego niech nie liźnie:

Dobry jest wąż dryjakwi, dobry i truciźnie.

Znajdziesz pczoły, jest tam miód pewny; a w mrowisku

Na co gmerać, na co się dać kąsać bez zysku?

Wszytko to, jako w lesie, wszytko, jako w boru,

W mym Ogrodzie baczywszy, nie tylko koloru,

Smaku radzę najpierwej patrzyć; pogotowiu

Nie słuchać apetytu, ma-li szkodzić zdrowiu.

Wszędzieć, lecz i w potrawach potrzebny rozsądek,

Bo nie każdy jednako strawny ma żołądek.

Do łasa, czytelniku, idziesz, nie do raju,

Tam same tylko frukty, drzewa biorą w gaju.

Ścinaj, coc się zda, i bierz, nie uczynisz szkody;

Jednak cię w tym przestrzegam: nie wal przez pień kłody.

Krzywo li gdzie, nie w skok się miej do nieprzyjaźni:

Wielka pomsta poecie, odpisać mu raźniej.



SPIS WIERSZY