DO JANA GROTKOWSKIEGO. PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI

 

Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi,

Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi,

Nie tyle mają i jeziora trzciny,

Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny.

Tobie, mój Janie, tobie przed wszytkimi

Wiersz się mój kłania i między pańskimi

Ścianami, gdzie cię służba twa zawiera,

Ciebie się Muza nawiedzić napiera.

Drwa-ć to do łasa i do Aten sowy

Słać ci wiersz, który u ciebie gotowy;

Ale-ć i bogom, chociaż też niegłodni,

Choć ich wiatr smrodem nie zaleci spodni,

Przecie im kurzą, przecie z uniżenia

Chleby im kładą i całopalenia.

Kiedy cię niebo tak udarowało.

Że-ć aż do zbytku nie dostaje mało,

Jeśli odrzucisz to, czego masz dosyć,

Cóż ci przyjaciel ma w dary przynosić?

Choć ja nie za dar te-ć posyłam wiersze,

Ale abyś je. niż się puszczą w szersze

Granice i na wyższe wstąpią szczeble,

Sam przegręplował i puścił po grzebie;

Bo jeśli twoje odniosę w tym zdanie

(A bez pochlebstwa), że też i mnie stanie

Wątku do piórka i tchu do tej sprawy -

Nie dbam o cudze przegryzki, poprawy,

Dosyć mi na twym rozsądku i śmiele

Pić- z hipokreńskiej już będę kąpiele.

Tyś u mnie pierwszy i tobie przyznawam,

Że w polskim wierszu za tobą zostawam

I tak leniwo w trop za tobą jadę,

Jak też po sobie pozad drugich kładę.

Miejże się dobrze; odpisz na znak, że ty

Nie skąpisz dla mnie choć droższej monety;

A przy tym - chociaż nie cale znajoma,

Ale życzliwa i bardzo łakoma

Przyjść do lepszego z siostrzyczką poznania -

Moja się Jaga twojej Zozie kłania.


SPIS WIERSZY