DO KANIKUŁY

 

Potężny piesku, co władasz gorącem

I ogień lejesz gardłem swym pieniącem,

Którego ogniem krynice słabieją

A śniegi wieczne z gór się rzeką leją,

Spraw to mocą twą, aby twe pożogi,

Które miłości we mnie zapał srogi

Mnożą, nad dziewką okrutną zażyły

Takiej lub większej niż nade mną siły!

Ona z ogniów twych przeszydza. jak zbroją

Bezpieczna twardą skamiałością swoją:

Sama się zimnym mrozem otoczyła.

Sama krew w żyłach w śniegi obróciła.

Co nowa Zemla ma zimy i mrozów,

Co Lodowate Morze (kędy wozów

Większy pożytek niźli krzywych łodzi),

Co Wołga (którą Moskwicin przechodzi

Cały rok lodem) kryje zimnej wody.

Wszytkie te w piersiach ma mrozy i lody.

Widzi to Wenus, ale nie dba ani

Zwykłym jej trybem tej hardości gani:

Owszem, jakby z nią zmówiła się zgodnie.

Mnie tylko w sercu podżega pochodnie.

Ale ty mścij się mej szkody, twej wzgardy.

I państwem, które nad nami masz. hardy.

Napełń ją ogniem, niech i ona czuje,

Że kiedy świecisz, każda-ć rzecz hołduje

I każda, lubo odporna, jako ty

Błyśniesz na niebie, zapada w zaloty.

Co jeśli sprawisz, będę-ć życzył, aby

Obrok cię z źródeł dochodził niesłaby

I żebyś wsiadszy na wóz miasto słońca

Wiódł szczęśliwy rok od końca do końca.


SPIS WIERSZY