DUSZA W NIEBIOSACH

 

Przybyła dusza na klęczkach do nieba w bożą obczyznę,

Nie chciała patrzeć na gwiazdy i na wieczności pierwszyznę.

 

Nie chciała ulec weselu, ni nowym jaśnieć obliczem,

Ani wspominać nikogo, ani zapomnieć o niczem.

 

I rozpuściła warkocze i pomyślała w błękicie,

Że w niekochanych objęciach przemarnowała swe życie,

 

Bez zdrady i bez oporu, starannie kryjąc swą ranę,

Pieściła usta nielube i oczy niemiłowane.

 

I trwała dla nich bezwolna, i kwitła dla nich bezduszna

I przezywała je - losem i była losom posłuszna.

 

A że nie kochała tak tkliwie, a nie kochała tak czule,

Że nikt w jej jasnym uśmiechu nie trafił myślą na bóle.

 

Lecz teraz nagle pojęła, że wobec Boga i nieba

Już nic nie wolno ukrywać i nic ukrywać nie trzeba.

 

Śmierć w niej obnaża pośpiesznie prawdę tak długo tajoną,

Tą prawdą skrzą się źrzenice, tą prawdą błyska się łono!

 

I dusza lękiem spłonęła, że wkrótce po jej pogrzebie

Przyjdzie w ślad za nią kochanek, aby odnaleźć ja w niebie.

 

Wyciągnie ku niej ramiona, ziemskiej wyzbyte rozpaczy,

I zajrzy w oczy i dawne jej niekochanie zobaczy.



BOLESŁAW LEŚMIAN: WIERSZE