Zegary, twarze nocy niewesołe,
hasło podają: północ, północ!
Dołem
place konopne, lniane,
ulice - długie mroku czółna,
lamp łańcuchami spętane.
U krańca Lublina czworokąt czarny,
szumem poemat wiatrów skanduje.
Klony, brzeziny, kasztany, tuje
obsiadły wyspę umarłych.
Aleje głuche mamrocą nocą, jak rynny.
Blask blady gwiazdy samotnej opiera się o cień,
o bluszcz, żałobny barwinek,
paprocie.
Krzyże z marmoru, anioły brązowe srogo
stanęły na piersiach trumien.
Pieje kogut.
Napisy z bramy cmentarza w pamięci zakarbuj, zatnij:
"Oto teraz w prochu zasnę - z prochu wstanę w dzień ostatni..."