KONIEC REWOLUCJI
Marszczyła się ceglasta woda
przygnębiały ją domy ceglaste
żeglowała czarna łódź niepogoda
nad miastem
Dudnił deszcz o deseczki i deszczułki
na dziedzińcach tartaków zaśmieconych wilgotna trocin;)
na niebie było ciemno chmurno jak w zaułku
za niebem było sino
Mokro biły pomokłe sztandary
dymy zataczały się na bruku
spitym mglistorudawym pożarem
giędził z parkanów gruby druk
Z dalekiej drogi mlask błota
salwy drą zmierzch koło koszar
a przedmieściem
przesuwało siy już w piosence gawrosza
w nieustannych mitraliez terkotach