MOGOLA IMPERIUM vulgo MOGOLISTAN
w INDYI PÓŁNOCNEJ LEŻĄCEPaństwo to zowie się MOGOR, to Mangi, to Mongul, to MOGOL, co się tłumaczy albus, że Imperator Mogolski pierwszy był z Tamerlana Familii białej twarzy.
Obywatele tutejsi są dzicy, okrutni, nie wstydliwi, dla częstej Królów swoich i Praw mutacji prawie bezprawni. Domowych kłótni i niezgody mnożyciele. W Piśmie są cale nie biegli, w Wierze Arlekini, co raz inną trzymający Sektę, pomieszani będąc to Bałwochwalcy, to Mahometani, to Żydzi. Trzymają Dusz Transmigrationem w insze ciała; za dobre uczynki w ciała zacniejsze; za grzechy w ciała prostych bestii, osobliwie w krowy, a to z nauki Ramak, ich Legislatora. Stąd krowy szanują. Jeden Obywatel tameczny, in praesentia Texeiry Autora, wesele sprawił krowie i bykowi, na które wydał 12 tysięcy dukatów.
W Państwie Mogolskim około Roku 1667 Chrześcijan było wiele, pracą Missionarzów nawróconych. W ten czas Selym Imperator tameczny rozkazał pisać na osobnych karteluszach swoich 12 Brachmanów Prawodawców, Mojżesza, Mahometa i CHRYSTUSA Imię, i je sam włożył in praesentia 3 tysięcy Obywatelów w losową puszkę, skinął na małpę, aby imię wzięła tego Prawodawcy, którego najlepsza wiara. Wyjęła małpa i wszytkim prezentowała Imię CHRYSTUSOWE. Znowu innemi charakterami popisane imiona poznała w puszce. Tandem innych Prawodawców imiona włożono w puszkę, a CHRYSTUSOWE jeden trzymał sekretnie. Małpa w puszce nie znalazłszy Imienia CHRYSTUSOWEGO, inne kartki poszarpała, a CHRYSTUSOWE Imię z rąk owego wydarła, wszytkim prezentując. Thomas Roe Anglicus.
INDYA
BRACHMANES Indyjscy Filozofowie, albo Mędrcy, a raczej Uczeni wykrętarze, Hypokryci, po Grecku Gymnosophistae zwani, w upatrywaniu Niebieskich Obrotów, w tajemnicach natury ciekawi szpyracze. Wierzą oni i uczą, że trzy córki P. BÓG zesłał na świat, z których Naród ludzki rozmnożył się, a że oni są z jednej z tych zrodzeni, biją i chlubią się; na tę pamiątkę na ciele gołym ramienia swego aż do śmierci noszą trzy cienkie nici. Prosty lud ma ich za Świętych, widząc ostrość powierzchowną umartwienia, bo tylko zielem i korzonkami się posilają, często koląc i krając ciało własne. Wierzą jak wszyscy Indyanie Metempsichosim, to jest Przechodzenie dusz z ciała jednego w drugie; ten błąd mając z Pytagorosa, od Kościoła Bożego wyklęty; z tej racji żadnego bydlęcia, nawet i pchły, wszy, komara zabić strzegą się, mając to za grzech. Modlą się obróceni ku słońcu, mając go za Boga i niektórzy dzień cały jak wryci na tej trwają modlitwie; czczą item Brumą, Wesnę, Butzen Bożków, i innych 35 millionów Deastrów. W skrytości jednak są wielcy sceleraci, prostego ludu zwodcy, do lepszego przedsięwzięcia przeszkodnicy.
Autorem Brachmanow był Brachman niejaki, nauki Pytagoresa Sektarz, wielki zwodca, w pośrzodku Indii sam centrum neąuitiae, na miejscu Tien- Truc Gnoć urodzony, którego Matce przywidziało się, że słonia porodziła białego przez bok lewy. Filozofa tego zowią Indyanie Rama, Chińczykowie Xekiau, Japończykowie Xaca. Dzisiejsi Brachmanowie mają go za Trismegista. Miał zrazu Brachman na puszczy Uczniów 500, tych zmniejszył do 50, tandem do 10 najwyborniejszych. Trzymają o nim, że Transmigracji z ciała w ciało uczynił 50 tysięcy razy, tandem wstąpił w białego słonia. Z tej racji Sekwitowie jego Drachmanes mięsa żadnego, syra, mleka nigdy nie kosztują, żeby swego Prawodawcy duszy nie połknęli, w tym albo w tym zwierzęciu będący. Nauczała, że jest 7 species morza na świecie: l. z wody, 2. z mleka, 3. z śmietany, 4. z masła, 5. z soli, 6. z cukru, 7. z wina. Pismo i charaktery swoje mają osobliwe, dowcipne i język własny Brachmański. Trzymają, że życie tutejsze jest Conceptio ad Vitam, śmierć zaś mają za prawdziwe weście do życia, dla tego dobrowolną sobie śmierć zadają, prędzej transituri ad veram vitam. Poważniejsi między Brachmanami zowią się Joghi, którzy prowadzą żywot pustelniczy w jaskiniach na wielkich utrudzeniach, po tym dostępują tytułu Abdutów, a z nim licencji na wszelką sprośność. Taka jest mądrość i życie tych Filozofów Brachmanów. Religia SIAMCZYKÓW (takaż w Japonii, w Pegu i Narsindzie) bardzo jest błędna i nie rozumna, wierzących pluralitatem niezliczonych Bogów; nawet 4 elementom Bóstwo przyznała; a kto z nich bardziej do którego elementu był nabożny, na tym się każe po śmierci chować, alias nabożny do Powietrza, na pewnym drzewie ciało swoje ad pastum avium każe zawiesić; nabożny do Ziemi, w ziemi zakopać; dewot do Wody, w wodę wrzucić; do Ognia nabożny, w ogień wrzucić.
CHIŃSKIE IMPEPIUM
CHIŃSKIE Państwo Luzytańczykowie i Hiszpani nazywają CHINAM, Włosi Toskańscy Cinam, Niemcy Tchinam, Arabowie zowią Sin, Ptolemeusz Geograf Sin i Sericam; Saraceni Katay albo Kitay. Sami zaś Chińczykowie Państwu swemu co raz inne dają imię: gdy inna tam panuje Familia, inne Państwu daje nazwisko ad placitum ale takie, żeby w samym słowie jaką znaczyło Magnificencją, osobliwość. Nazwali byli swę Ojczyznę Tan, to jest sine termino; Cheu, to jest Królestwo nad inne Królestwa; Han, to jest mleczna droga; Cium, to jest piękny ogród, Raj; Chiumhoa, to jest śrzodek świata; wierzą bowiem Chińczykowie, że ich Państwo jest Centrum okrąga świata, według Kirchera.
Sam tylko Cesarz żółtego zażywa koloru, i Osoby Krwie Królewskiej; a nie godzi się innym osobom, pod karaniem na życiu. Sam też tylko Cesarz może mieć obrazy Bożka smoka w Pokojach, na szatach, na naczyniu wyrażonego. Pewnych czasów Poddani obraz jego wystawiała i wenerują jak Boga. Cesarz tutejszy jest absolutny Monarcha, bez którego woli nic się nie dzieje, ani instrumenta nie mają waloru bez podpisu ręki jego. Tytułują go poddani terminem VANSUI, to jest dziesięć tysięcy lat.
POTENCYA in armis jego przechodzi 59 millionów: bo tyle może mieć samych Męszczyzn do wojny sposobnych. Oprócz tych, jaka ma być Obywatelów liczba na wojnę, nie idących, białygłów, dzieci, starych, kalek? Martinius Autor Obywatelów tamecznych naregestrował 57 millionow 9 kroć czternaście tysięcy i ośmdziesiąt osób; ale nie rachuje Dworu Cesarskiego licznego, Bonzyuszów, białygłów, dzieci, starych, kalek? Alexander Rhodensis liczy tam Mieszkańców 250 millionow. Trygaucyusz liczy 250 millionow. Za Vanlie było Patriotów 200 millionow; Dwór, Eunuchów, białygłów, dzieci non computando.
CHINSKI Naród jest dobrze uczony; ten u nich zacniejszy, kto nauką znaczniejszy, ten Nobilis, co ex arte notabilis. Nie korrupcja i rekommendacja, ale w nauce fundamentalność jest u nich do godności gradusem; do której praevio examine czołgać się potrzeba. Słów wszytkich Chińskich Kircher naliczył tylko 600 (krótki to Dykcyonarz), z których cała mowa ich składa się i Pismo, co raz inne mając pronuncjację i accentus, a tym samym inaksze signifikacje. Trzeba by do Europy ten język wprowadzić dla wielomownych pohamowania. Terminy ich w jednej, w dwóch, w trzech syllabach zawierają się. Piszą od prawej ręki ku lewej ad instar Żydów, na dół zstępując. Dawnych czasów Chińczykowie Egypcyanów imitując, charaktery swoje formowali z różnych na świecie kreatur: o powietrzu, Niebie, gwiazdach, chcąc conceptum mentis wyrazić, malowali ptactwo różnie oblokowane; o ogniu dyskurs wyrażając, malowali po papierze smoki, żmije, węże, i piórem rysowali. O ziemi dyskurs pisząc, kwiatków podobieństwa malowali &c.
LANZU był to Filozof, a raczej Czarnoksiężnik Egypski, w ten czas, gdy i Konfucjusz żyjący; o którym trzymają, że lat 80 był w żywocie macierzyńskim, i urodził się starym, jakoż to słowo Lanzu znaczy Mędrca starego. Sekta ta głupia swoim Sekwitom Raj obiecuje; Kapłani a raczej Ofiarnicy tej Sekty największą mają dewocją czartów z domów wypędzać, których rysują atramentem w dziwnej postaci, do drzwi przybijają i cudownym wrzaskiem wypędzają z obyścia.
GÓRY u Chińczyków są w wielkiej weneracji. Góra Cagnien w Królestwie Xuntien wysokością chmury przechodzi, na wierzchołku ma źrzódło dziwnie zdrowe. W Królestwie Fokien góra formalnie jak jajo kurze, a ta podczas wiatrów zda się chwiać i ruszać, co się dzieje sprawą diabła, albo wzruszeniem góry od wiatrów, albo że chmury przechodzące i mijające tę górę, motu suo zdają się i górę ruszać. W tymże Królestwie na jednym miejscu jest taka gór pozycja; że ad vivum Bałwan ukoronowany reprezentują: za dwie mile widać dobrze oczy, usta, nos cum admiratione patrzących, co sprawuje pewna pagórków koordynacja w perspektywie oka Ludzkiego. W Królestwie czyli Prowincji Kiamsi jedna góra jest adinstar smoka, druga na kształt tygrysa, przeciw sobie stojące, niby walczące, trzecia na kształt Wozu Niebieskiego.
Na górze Taipe w Prowincji Xensi byle w kotły uderzono, pioruny, grzmoty, słota powstaje. W prowincji Uquang jest góra, która rąbiących na sobie drwa, zbierających kwiaty, pagórkami jak Labiryntem zamyka, póty nie mogących się wybłagać, póki nie porzucą, co stamtąd wzięli.
Drzewka i Zioła wydaje Chińskie Państwo osobliwe, jako to Rhabarbarum koło murów Chińskich, drzewko na 2 dłonie wysokie; najwięcej go pod Miastem Socieu; za wóz świeżego dać trzeba szkut jeden.
INSUŁY oraz Szóste w AZJI Wielkiej
JAPOŃSKIE IMPERIUMJAPOŃSKIE INSUŁY Ptolemeusz Geograf nazywa Argentieres, ab argenteo, że go tam wiele znaleziono, teraz się Japon albo Japan zowią.
Nacja tameczna jest dowcipna, przemyślna, i do okrutnych akcji skłonna, kryminalistów szubienicą karze krzyżową, nie przybijając do niej, ale łańcuchami lub powrozami krępując, a potem serce lub oba boki przebijając. Są Japończykowie pyszni, z Cudzoziemcami nie przestający, dlatego ostrym Prawem akces tam Cudzoziemcom zawarty, chyba pod pretextem Poselstwa, albo handlu; dopieroż teraz tam żadnemu Missyonarzowi zajrzeć nie podobna; bo albo życie trzeba zaraz położyć, albo Bożków ich wenerować, Krzyż Święty zdeptać.
Trzymają, że Raj Amidy Bożka ich odległy jest od Japonii na 30 millionów mil, dokąd Dusze ich prędzej zajść nie mogą, aż za lat 3; dlatego aby Dusze w tę daleką puszczając się drogę posiliły się, postanowili w Sierpniu Święto, w którego Wigilią w nocy, lampami i różnym światłem oświecają ulice i drogi, weścia i budynki, jak mogą,, jak najpiękniej stroją, około północy obchodzą ulice, niby to gościnne Dusze witając, zapraszając.
Koło Miasta Ozaka, leżącego nad odnogą morską, są góry skaliste z przepaściami takiemi, że niektóre po 200 łokci mają głębokości; z tych skał wychodzi róg zbytnio przykry, straszny, wiszący, nazwiskiem Sagenotocono, w (tym rogu jest osobliwą industrią osadzony żelazny drąg, na trzy łokcie wysadzony na dwór, na końcu jego osadzone dwie szale, tak duże, iż człeka siedzącego lub stojącego każda z nich obejmie. Tam obywatele peregrynują z nabożeństwa, jakąś owemu miejscu świętość przypisując, raczej czartom, którzy się tam w postaci ludzkiej prezentują, Soqui ordinarie nazwani. Stanąwszy na tym miejscu, wiele Dewotów na owej szali ważą się, z wielką odwagą. Jeno zaś kto usiędzie na szalę, ona misternym kołowrotem, i ów drąg z nią, dalej się jeszcze od skały odsuwa nad samą przepaść. Na drugiej szali usiada namieniony Soqui piekielny ów posługacz, i każe się człekowi owemu grzechów spowiadać; za każdym wyznaniem grzechu oraz szala z nim podnosi się, za ostatnim wyjawionym grzechem obie szale zrównaja się; Soqui nazad ku skale kij ów cafa, człekowi zstąpić z szali na skałę każe, puszcza jak sprawiedliwego. Jeśli by zaś który Penitent nie wyznał grzechów na owcy wadze, szalę jego Soqui tak na dół spuszcza, że aż z niej w przepaść pod ową skałą wpada, a stamtąd do piekła za złą wiarę swoję. Na tej wadze 7 razy był jeden Japończyk, i zważył, że lepiej być Chrześcianijnem. Acosta.