Akt pierwszy
Pokój w zamku Cześnika: drzwi na prawo, lewo i środku: stoły, krzesła etc. Gitara angielska na ścianie.
Scena pierwszaCześnik, Dyndalski
Cześnik, w białym żupanie bez pasa i w szlafmycy, siedzi przy stole, po prawej od aktorów stronie: okulary na nosie, czyta papiery. Za stołem, trochę w głębi, stoi Dyndalski, ręce w tył założone.
CZEŚNIK
jakby do siebie
Pi
ękne dobra w każdym względzie:Lasy - gleba wyśmienita -
Dobrą żoną pewnie będzie -
Co za czynsze! - To kobiéta!
Trzy folwarki...
DYNDALSKI
Miła wdowa.
CZEŚNIK
Arcymiła, ani słowa...
kładzie papiery
Cóż, polewki dziś nie dacie?
Dyndalski wychodzi
Długoż na czczo będę czekać?
po krótkim milczeniu
Nie, nie trzeba rzeczy zwlekać...
Dyndalski, spotkawszy we drzwiach hajduka niosącego na tacy wazkę, talerz, chleb etc., odbiera od niego i wraca, zawiązuje serwetę pod szyję Cześnikowi, potem podaje talerz z polewką, co wszystko nie tamuje rozmowy.
Qua opiekun i qua krewny
Mia
łbym z Klarą sukces pewny:Ale Klara, młoda, płocha,
Chociaż dzisiaj i pokocha,
Któż za jutro mi zaręczy!
DYNDALSKI
nabierając na talerz
Nikt rozumny, jaśnie panie -
Rzecz to śliska.
CZEŚNIK
obracając się ku niemu
Tu s
ęk właśnie!Na toż bym się, mocium panie,
Kawalerstwa dziś wyrzekał,
By kto...
uderzjąc w stół
Niech go piorun trzaśnie!
Długo będzie na to czekał.
po krótkim milczeniu, biorąc na talerz
Ma dochody w prawdzie znaczne -
Podstolina ma znaczniejsze;
Z wdówką zatem działać zacznę.
po krótkim milczeniu
Bawi z nami - w domu Klary,
Bo krewniaczka jej daleka,
Ale mnie się wszystko zdaje...
DYNDALSKI
Ona czegoś więcej czeka.
CZEŚNIK
parskając śmiechem
Ona czego
ś... więcej... czeka...A bodajże cię, Dyndalu,
Z tym konceptem! - Czegoś czeka!
śmieje się
Tfy!... jakżem się uśmiał szczerze.
Czeka! - Bardzo temu wierzę.
jedząc i po krótkiej chwili
Jeszcze
ć młoda jest i ona,Ależ wdowa - doświadczona,
Zna proporcją, mocium panie,
I nie każe fircykować,
Po kulikach balansować.
po krótkiej chwili
No - nie sekret, żem niemłody,
Alem także i niestary.
Co?
DYNDALSKI
niekoniecznie przystając
Ta
ć...
CZEŚNIK
urażony
Mo
żeś młodszy?
DYNDALSKI
Miary
Z mego wieku...
CZEŚNIK
kończąc rozmowę
Mam dowody.
Chwila milczenia
DYNDALSKI
skrobi
ąc się poza uszyTylko
że to, jaśnie panie...
CZEŚNIK
Hę?
DYNDALSKI
w małżenskim ciężko stanie;
Pan zaś, mówiąc między nami,
Masz pedogrę.
CZEŚNIK
niekontent
Ej, czasami.
DYNDALSKI
Kurcz żołądka.
CZEŚNIK
Po przepiciu.
DYNDALSKI
Rumatyzmy jakieś łupią.
CZEŚNIK
zniecierpliwiony
Ot, co powiesz, wszystko g
łupio.Ten mankament nic nie znaczy;
Wszak i u niej, co w ukryciu,
Bóg to tylko wiedzieć raczy;
I nikt pewnie się nie spyta,
Byle tylko w dalszym życiu
Między nami była kwita.
Scena druga
Cześnik, Dyndalski, PapkinPapkin po francusku ubrany, przy szpadzie; krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki, tupet i harcopf, kapelusz stosowany - pod pachą para pistoletów, zawsze prędko mówi.
PAPKIN
Bóg z waszmością, mój cześniku.
Pędząc czwałem na rozkazy,
Zamęczyłem szkap bez liku,
Wywróciłem ze sto razy,
Tak że z nowej mej kolaski
Gdzieś po drodze tylko trzaski.
CZEŚNIK
A ja za to ręczyć mogę,
Że mój Papkin tu piechotą
Przewędrował całą drogę,
A na podróż dane złoto
Gdzieś zostawił przy labecie.
PAPKIN
pokazując pistolet
Patrz, cze
śniku - poznasz przecie...
CZEŚNIK
Cóż mam poznać?
PAPKIN
Wystrzelony,
Wypalony.
DYNDALSKI
na stronie, odchodząc
Gdzie
ś na wrony.
PAPKIN
Gdzie, do kogo - milczeć muszę;
Lecz nie karty są przyczyną,
Żem się w drodze spóźnił nieco.
Ani ziewnął! na mą duszę!
Tak z mej ręki wszyscy giną!
CZEŚNIK
poprawiając w mowie
Wszystkie.
PAPKIN
Wszystkie?
CZEŚNIK
Ćmy, komary.
PAPKIN
Waszmość nigdy nie dasz wiary.
CZEŚNIK
Bom niegłupi, mocium panie.
PAPKIN
Ach, co widzę! - tu śniadanie.
CZEŚNIK
Ha, śniadanie.
PAPKIN
Ach, cześniku,
Już to sześć dni i sześć nocy
Nic nie miałem na języku.
CZEŚNIK
Jedz i słuchaj.
PAPKIN
Tak się stanie.
siada po drugiej stronie stołu; jak do siebie
Strzelam gracko, rzecz to znana.
CZEŚNIK
Rzecz to znana, iż w mej mocy
Kazać zamknąć waszmość pana
Za wiadome dawne sprawki.
PAPKIN
zastraszony
Zamkn
ąć! Po co?
CZEŚNIK
Dla zabawki.
PAPKIN
Czyż nie znajdziesz lepszej sobie!
CZEŚNIK
Cicho! ciszej! Ja to mówię,
by odświeżyć w twej pamięci,
Nim powierzę moje chęci,
Coś mnie winien, a ja tobie.
PAPKIN
Ach, co każesz, wszystko zrobię.
Byłbym zaraz dopadł konia...
Bom jest jeździec doskonały...
Niechaj będzie wzięty z błonia,
Dzik to dziki, lew to śmiały,
W moim ręku - jak owieczka...
Bom jest jeździec doskonały.
CZEŚNIK
A bodajżeś!...
PAPKIN
Tylko pozwól...
Kładłem nawet w strzemię nogę,
Kiedy nagle wielka sprzeczka
Przedsięwziętą spaźnia drogę,
A ta była w tym sposobie...
CZEŚNIK
Słuchaj...
PAPKIN
Zaraz... szedłem sobie,
Mina tęga, włos w pierścienie
Głowa w górę, a wejrzenie! -
Niech truchleje płeć zdradziecka!
CZEŚNIK
Słuchaj!...
PAPKIN
Zaraz... Idę sobie,
A wtem jakaś księżna grecka -
Anioł! Bóstwo! - zerk z karety...
- Giną za mną te kobiety! -
Zerk więc na mnie, zerk ja na nią...
Koniec końców pokochała,
Zawołała et caetera ...
Książę, tygrys, ludzi zbiera...
CZEŚNIK
uderzając w stół, aż Papkin podskoczył na krześle
Ale
ż cicho.
PAPKIN
Nadtoś żywy.
CZEŚNIK
A, bezbożny ty języku!
I tyrkotny, i kłamliwy.
PAPKIN
Nadtoś żywy, mój Cześniku.
Gdybym także, równie tobie,
Namiętności nie brał w ryzy
uderzając w rękojeść szpady
Ostrze mojej Artemizy...
uprzedzaj
ąc uderzenie w stół CześnikaProsz
ę mówić...
CZEŚNIK
po krótkiej chwili
Ojciec Klary
Kupił ze wsią zamek stary...
PAPKIN
Fiu! mój ojciec miał ich dziesięć.
CZEŚNIK
uderza w stół i mówi dalej
Tu mieszkamy jakby sowy;
Lecz co gorsza,
że połowyDrugiej zamku - czart dziedzicem.
Przestrach Papkina
Czy inaczej: Rejent Milczek
S
łodki, cichy, z kornym licem,Ale z diabłem, z diabłem w duszy.
PAPKIN
Jednak zgodnie, jak sąsiady...
CZEŚNIK
Jeśli nie ja mymi psoty
Nikt go stąd już nie wyruszy.
Nie ma dnia bez sprzeczki, zwady -
Lecz potrzebne i układy.
Pisać? - nie chcę do niecnoty.
Iść tam? - ślisko, mocium panie:
Mógłby otruć, zabić skrycie,
A mnie jeszcze miłe życie.
Więc dlategom wybrał ciebie -
Będziesz posłem tam w potrzebie.
PAPKIN
Za ten honor ściskam nogi...
Wielki czynisz swemu słudze,
Ale nazbyt jestem srogi -
Zamiast zgody wojnę wzbudzę,
Bo do rycerskiego dzieła
Matka w łonie mnie poczęła;
A z powicia ślub uniosłem:
Nigdy w życiu nie być posłem.
CZEŚNIK
Czym ja zechcę, Papkin będzie,
bo mnie Papkin słuchać musi.
PAPKIN
Lecz - porywczy w każdym względzie,
Jak sąsiada Papkin zdusi?
Jak mu kulą łeb przewierci,
Jak na bigos go posieka,
Któż natenczas sprawcą śmierci?
Kogóż za to kara czeka?
CZEŚNIK
Biorę wszystko na sumienie.
PAPKIN
Chciej rozważyć...
CZEŚNIK
Już się stało. -
Teraz inne dam zlecenie:
Mości Papkin - ja się żenię.
PAPKIN
Ba!
CZEŚNIK
przedrzeźniając
Cóż to - ba!
PAPKIN
Tak się cieszę
I w tę sprawę chętnie spieszę.
Powiedz, gdzie mam błysnąć chwałą?
Mamże zostać dziewosłębem?
Mamże zmusić zbyt zuchwałą?
Mamże skłonić zbyt nieśmiałą?
Mamże, jeśli cudzą żoną,
Jej tyrana przeszyć łono...
CZEŚNIK
Cóż, u diabła, za szaleństwo!
PAPKIN
Znasz, cześniku, moje męstwo.
CZEŚNIK
Słuchaj, mówiąc między nami,
Bez mej chluby, twej urazy,
Więcej niż ty, mój Papkinie,
Mam rozumu tysiąc razy.
Papkin chce przerwać, co Cześnik znakiem wstrzymuje
Lecz rozprawia
ć z niewiastami...Owe jakieś bałamutnie,
Afektowe świegotanie -
Niech mi zaraz łeb kto utnie,
Nie potrafię, mocium panie -
Ty więc musisz swą wymową...
PAPKIN
Już jest twoją, daję słowo.
Chcesz? Przysięgnę - masz już żonę.
Bo ja szczęście mam szalone -
Tylko spojrzę, każda moja,
A na każdą spojrzeć umiem.
Idę.
CZEŚNIK
Dokąd?
PAPKIN
Prawda, nie wiem.
CZEŚNIK
Podstolina...
PAPKIN
Już rozumiem.
CZEŚNIK
zatrzymując go
Tu j
ą czekaj.
PAPKIN
Ani słowa!
Za godzinę jest gotowa.
CZEŚNIK
Ja potrafię ci odwdzięczyć.
PAPKIN
Za Cześnika można ręczyć.
Scena trzecia
PAPKIN
Cześnik - wulkan, aż niemiło.
Żebym krótko go nie trzymał,
Nie wiem, co by z światem było.
po krótkim myśleniu
Lecz nie b
ędę ja tu drzymałI w podziele tak się zwinę:
Jemu oddam Podstolinę,
Malowidło nieco stare -
Sobie wezmę śliczną Klarę.
Już od dawna mam nadzieję,
Że jej serce mnie się śmieje.
Już by para z nas dobrana
Zaludniała Papkinami,
Gdyby Cześnik, jakby ściana,
Nie stał zawsze między nami.
po chwili
Znak da
ć muszę, że tu jestem;Niechaj lubym śpiew szelestem
W lube, drogie uszko wpadnie.
Ach, jak anioł śpiewam ładnie!
śpiewa przy angielskiej gitarze
"Córuś moja, dziecię moje, co u ciebie szepce?
Pani matko dobrodziejko, kotek mleko chłepce.
Oj, kot, pani matko, kot, kot,
Narobił mi w pokoiku łoskot.
Córuś moja, dziecię moje, co u ciebie stuka?
Pani matko dobrodziejko, kotek myszki szuka.
Oj, kot, pani matko, kot, kot,
Narobił mi w pokoiku łoskot.
Córuś moja, dziecię moje, czy ma ten kot nogi?
pani matko dobrodziejko, i śrebrne ostrogi.
Oj, kot, pani matko, kot, kot,
Narobił mi w pokoiku łoskot".
Scena czwarta
Papkin, Podstolina z drzwi prawych
PODSTOLINA
Wszak - mówiłam - albo koty,
Albo Papkin nam się zjawił.
PAPKIN
Żartobliwej pełna weny
Podstolino! pół anioła!
Kolosalny wzorze cnoty,
Pośród hemisfernej sceny
Strojny w miłość, lubość, wdzięki!
Pozwól ugiąć kornie czoła
I na śniegu twojej ręki
złożyć ustek wyciśnienie.
całuje w rękę
Sługa, służka uniżony.
PODSTOLINA
Cóż sprowadza w nasze strony?
PAPKIN
Miłe wszystkim nam zdarzenie.
PODSTOLINA
Tym zdarzeniem?
PAPKIN
Twe zamęście.
PODSTOLINA
Moje?
PAPKIN
Właśnie miałem szczęście
Mieć u siebie na wieczerzy
Lorda Pembrok, kilku panów,
Cały tuzin szambelanów
Dam niewiele, ale jakich!
PODSTOLINA
Któż, z kim swata?...
PAPKIN
Szmer się szerzy:
Za mąż idzie piękna Hanna.
Ten zapewnia, ów nie wierzy,
Ale każdy z ócz mych czyta.
Wtem miledi, bóg?kobieta,
Lecz w zazdrości diablik mały,
Wciąż mnie szczypiąc pod serwetą,
Na pół z płaczem dwakroć pyta:
"Skąd masz styczność z Hanny losem?"
"Ach, spokojną bądź w tej mierze -
Szepnę w uszko wdzięcznym głosem -
Przyjaciela Hanna bierze".
PODSTOLINA
Ależ kogo? powiedz, kogo?
PAPKIN
Wszyscy wybór chwalą zgodnie...
Bo nie chwalić - jakże mogą?
PODSTOLINA
na stronie
Ha! rozumiem.
PAPKIN
Człowiek grzeczny
I majętny, i stateczny.
PODSTOLINA
na stronie
Od Cze
śnika ma zlecenieI zachodzi tak z daleka
Tam, gdzie go się dawno czeka.
Głupi mędrek.
PAPKIN
na stronie
Tam do licha!
Ona zerka, ona wzdycha -
Czy nie myli si
ę w osobie?Może we mnie?... Dałżem sobie!
A to plaga, boska kara -
Do mnie młoda, do mnie stara.
Jeszcze zerka!... Czy szalona!
Tu żartować nie ma czego -
Zjadłbym śledzia z rąk patrona,
A mnie po co, na co tego!
To już dłużej trwać nie może.
do Podstoliny
Pozwól, pani, Cześnikowi
Gratulacją niechaj złożę...
PODSTOLINA
Więc to jego mam być żoną?
PAPKIN
Jakież czynisz zapytanie?
Bajkęż by to rozgłoszono?
PODSTOLINA
Bajkę - dotąd.
PAPKIN
Lecz się stanie
Wkrótce prawdą... Czy się mylę?
PODSTOLINA
Ciekawości skądże tyle?
PAPKIN
Gdyby Cześnik rozogniony,
Wskroś przejęty twymi wdzięki,
Drgnął miłością i, rzucony
Do nóg twoich, błagał ręki?
PODSTOLINA
Cieszyłby się z odpowiedzi.
Odchodzi w drzwi prawe
PAPKIN
sam
A że w każdej diablik siedzi,
Co pustoty rozpoczyna,
Jeno wspomnisz zapowiedzi!
Bo kto mądry, niech mi powie:
Po kaduka Podstolina
Daje rękę Cześnikowi?
Scena piąta
Papkin,CześnikCześnik wychodzi z drzwi lewych, już ubrany
.
CZEŚNIK
Cóż, u czarta! Ty spokojny,
Kiedy Rejent mnie napada
I otwartej żąda wojny!
Lecz godnego ma sąsiada!
Dalej żwawo! Niech, kto żyje,
Biegnie, pędzi, zgania, bije!
PAPKIN
Cóż się stało?
CZEŚNIK
Mur naprawia,
Mur graniczny, trzech mularzy!
On rozkazał! On się waży!...
Mur graniczny!... Trzech na murze!
Trzech wybiję, a mur zburzę,
Zburzę, zniszczę aż do ziemi!
PAPKIN
zmieszany, niechcący powtarza
Zburz
ę, zniszczę...
CZEŚNIK
Dajesz słowo?
Zbierz więc ludzi - ruszaj z niemi!
I jeżeli nie namową,
To przemocą spędź z roboty.
Ty się trzesiesz?
PAPKIN
To z ochoty.
Ale czekaj, słuchaj wprzody
Mojej szczytnej, pięknej ody...
CZEŚNIK
Co!
PAPKIN
Tak - ody do pokoju...
A jeżeli żąda boju
Nie umilknie na głos muzy...
CZEŚNIK
grożąc
Zostań. - Ale!...
odchodzi
PAPKIN
idzie za nim ze spuszczon
ą głowąPewne guzy!...
Odmiana sceny
Ogród. Kawa
ł muru całego, od lewej strony ku środkowi prosty, od środka w głąb sceny złamany i w połowie zburzony; Przy tej części mularze pracują. Po lewej stronie, zupełnie w głębi, za częścią całego muru, baszta albo róg mieszkania Rejenta, z oknem. Nieco na przodzie po prawej stronie podobny róg mieszkania Cześnika.Altana po lewej stronie na przodzie.
Klara przechodzi scenę. Wacław, wszedłszy wyłomem, skrada się wzdłuż muru i pokazuje się powtórnie w altanie przy Klarze.
Scena szósta
Klara, Wacław
WACŁAW
Bliskie nasze pomieszkania,
Bliższe serca - ach, a przecie
Tak daleko na tym świecie.
KLARA
Jakież nowe dziś żądania
Chmurzą jasność twego czoła?
Nigdyż granic, nigdyż miary -
Nicże wstrzymać się nie zdoła,
Nawet miłość twojej Klary?
WACŁAW
Widzieć ciebie jedną chwilę,
Potem spędzić godzin tyle
Bez twych oczów, twego głosu -
I mam chwalić hojność losu!
KLARA
Wspomnij, wspomnij, mój kochanku,
Jakie były twe wyrazy,
Gdy zaledwie parę razy
Zeszliśmy się na krużganku
"Pozwól, droga, kochać siebie,
O nic więcej łzy nie proszą;
Z mą miłością stanę w niebie -
Bogiem, będę żył rozkoszą!"
WACŁAW
Co mówiłem, nie wiedziałem.
KLARA
"Kochaj - rzekłam - ja nie bronię".
Ale wkrótce, gdyś z zapałem
Cisnął w swoich moje dłonie:
"Kochasz ty mnie, droga Klaro?"
Zawsześ mi się, zawsze pytał,
Chocieś w oczach dobrze czytał.
WACŁAW
Któż by nie chciał dać pół życia,
By mógł wyssać, do upicia,
Wyssać duszą z ust twych słowa,
Które jeszcze uśmiech chowa.
KLARA
Niech tak będzie rzekłam w końcu:
"Kocham?, bom też i kochała.
udając jego zapał
"Co za szczęście, rozkosz, radość!
Dzięki niebu, ziemi, słońcu!..."
Tym życzeniom czyniąc zadość,
Już natura zubożała
Więcej dla cię nic nie miała.
WACŁAW
Prawda, wyznać się nie boję,
Dopełniła wtenczas miary;
Lecz gdy zwiększa miłość moję,
Czyż nie winna zwiększać dary?
KLARA
Za dni parę rzekłeś, luby:
"Ach, to okno, ach, ta krata
Będą źródłem mojej zguby.
Patrz, jak różdżka różdżkę splata,
Jak ku sobie kwiat się skłania,
Któż nam , Klaro, tego zbrania?"
WACŁAW
Miałżem w myśli mych zamęcie
Zimną kratę brać w obięcie?
KLARA
Usłuchałam cię, Wacławie:
Dzień w dzień schodzim się w altanie,
Lecz i razem, co dzień prawie,
Nowe od cię mam żądanie.
Tobiem szczęście życia winna,
Ty nawzajem - chętnie wierzę;
Czemuż twoja miłość inna,
Coraz nową postać bierze?
Kiedy rozkosz być przy tobie
Aż przepełnia serce moje,
Ty, niewdzięczny, w tejże dobie
Tłumisz tylko niepokoje.
WACŁAW
Ach, obecność mnie zastrasza,
Bo tak dotąd czynim mało,
By zapewnić przyszłość całą -
A przyszłością miłość nasza.
Z twoim stryjem ojca mego
Ciągłe sprawy, sprzeczki, kłótnie
Nic nie wróżą nam dobrego;
Raczej mówią, iż okrutnie
Będziem kiedyś rozdzieleni,
Jeśli...
KLARA
Dokończ, pokaż drogę!
Ty czy ja tu pomóc mogę?
WACŁAW
Tylko twoja wola zmieni,
Co się zdaje nie do zmiany.
KLARA
Mówże, słucham.
WACŁAW
Żem kochany,
Że cię kocham nad te nieba,
Że przy sobie żyć pragniemy,
To oboje dobrze wiemy;
Nie oboje - czego trzeba,
Aby zniszczyć to ukrycie,
W którym pełza nasze życie,
I nie truchleć, czy dzień szczęścia
Nie poprzedza dnia żałoby.
KLARA
Czegóż trzeba? Mów.
WACŁAW
Zamęścia.
KLARA
O szalony! gdzież sposoby?
WACŁAW
W twojej woli.
KLARA
W woli stryja,
W woli ojca, powiedz raczej.
WACŁAW
Co zawadza, to się mija,
Gdy nie może być inaczej.
KLARA
A, rozumiem. - Nie, Wacławie,
Gdzie mnie zechcesz, znajdziesz wszędzie
Zawsze twoją - prócz w niesławie.
WACŁAW
Ależ, Klaro, moją żoną...
KLARA
Któż to, powiedz, wiedzieć będzie,
Czyś zaślubił wykradzioną?...
Co za hałas!... Słyszę kroki!...
Coraz bliżej!... Idź bez zwłoki!
WACŁAW
Jedno słowo...
KLARA
Już ci dane.
WACŁAW
Jak nie zmienisz, żyć przestanę.
KLARA
z czułością, jakby poprawiając
Przestaniemy, je
śli zechcesz.
WACŁAW
Pomyśl tylko, Klaro droga...
KLARA
wytrącając go prawie
Ale idźże, idź, dlaboga!
Przechodzi scenę.
Scena siódma
Papkin, Śmigalski, kilku służących z kijami, później Rejent i Cześnik w oknach
PAPKIN
Panie majster, proszę waści
Przyzwoicie, grzecznie, ładnie,
Nie murować tu z napaści,
Bo mu na grzbiet co upadnie.
po prótkim milczeniu
Wy zaś drudzy, dobrzy ludzie,
Którzy młotki, piony, kielnie
W niepotrzebnym dzisiaj trudzie
Używacie arcydzielnie,
Idźcie wszyscy precz do czarta!
po krótkim milczeniu
Będzie, widzę, rzecz uparta!
Ta hołota, jakby głucha,
Mego słowa ani słucha. -
No, Śmigalski za kark! weź narzędzie!
Grzecznie, ładnie, bez hałasu,
Niech wszystkiemu koniec będzie.
Nic się nie bój - ja za tobą.
Śmigalski posuwa się z służącymi ku mularzom. Papkin cofa się za róg domu.
ŚMIGALSKI
Precz! precz!
REJENT
w oknie
Stójcie! co to znaczy?
ŚMIGALSKI
Cześnik, pan mój, kazać raczy,
Aby muru nie kończono.
CZEŚNIK
w oknie
Tak jest, ka
żę, bo mam prawo.Dalej naprzód! dalej żwawo!
Śmigalski posuwa się naprzód. Papkin, który był wyszedł, znowu się cofa za róg domu.
REJENT
Jakie prawo?
CZEŚNIK
Jak kupiono
Mur graniczny, tak zostanie.
REJENT
Ależ, luby, miły panie,
To szaleństwo z waszej strony -
I mur będzie naprwiony.
CZEŚNIK
Wprzódy trupem go zaścielę.
REJENT
do mularzy
ko
ńczcie śmiało, przyjaciele,Gardźcie ze mną próżnym krzykiem.
CZEŚNIK
Chcesz więc bójki?
REJENT
Mój cześniku,
Mój sąsiedzie, luby, miły,
Przestań też być rozbójnikiem.
CZEŚNIK
Co! jak! - Żwawo! bij, co siły!
Śmigalski z swoimi ludźmi wstępuje na mur. Mularze cofają się tak, że bójka zostaje zakryta częścią muru całego.
REJENT
Panie majster, ja w obronie -
Nic się nie bój! - Niechaj bije,
Kiedy go tam świędzą dłonie.
Dobrze! dobrze! - po czuprynie.
Ot, tak - lepiej! - co się wlezie!
Nic się nie bój! - z tego trzeba. -
Niechaj bije! Świat nie zginie!
Ja Cześnika za to skryję,
Gdzie nie widać ziemi, nieba.
CZEŚNIK
wołając za siebie
Hej! Gerwazy! daj gwintówkę!
niechaj strącę tę makówkę!
Prędko!
Rejent zamyka okno
Ha, ha! fugas chrustas!
No,
Śmigalski, dosyć będzie!Daj półzłotka albo złoty
Baserunku dla hołoty,
Ale zabierz im narzędzie.
Dosyć, dosyć na dziś będzie.
Zamyka okno
Po odejściu wszystkich Papkin, obejrzwszy się, że już nie ma nikogo, mówi ku murowi:
PAPKIN
sam
Ha! hultaje, precz mi z drogi,
Bo na miazgę was rozgniotę -
Nie zostanie jednej nogi.
A mam diablą dziś ochotę!
Wielu was tam?
Chodź tu który!
Nie wylezie żaden z dziury?
O wy łotry! O wy tchórze!
Jutro cały zamek zburzę.
Scena ósma
Papkin, Wacław
WACŁAW
stanąwszy tuż za nim
Jutro?
Papkin zdejmuje kapelusz.
Mamże wracać w progi,
Które pewnie z przyszłą dobą
Zrówna z ziemią wyrok srogi? -
Wolę jeńcem iść za tobą.
PAPKIN
wkładając kapelusz na bakier
Pardon mówisz?
WACŁAW
Pardon, panie.
PAPKIN
Znasz me męstwo?
WACŁAW
Jak zły szeląg
PAPKIN
Boisz mi się?
WACŁAW
Niesłychanie!
PAPKIN
Pójdziesz za mną?
WACŁAW
Pójdę, panie.
PAPKIN
Lecz czym jesteś?
WACŁAW
Czym ja jestem?
Jestem... jestem...
PAPKIN
chwytając za broń
Cóż to znaczy!...
WACŁAW
Komisarzem mego pana.
PAPKIN
Co? - Rejenta?
WACŁAW
Nie inaczéj.
PAPKIN
Czy to, proszę, rzecz słychana!
Ledwie szlachcic na wioszczynę
Z pękiem długów się wydrapie,
Już mieć musi komisarza!
Dziw się potem, gdy się zdarza,
Że wołają: "Sto tysięcy! -
Kto da więcéj?"
A jak krzykną po raz trzeci,
Jakby z procy szlachcic leci
I do swego komisarza
Idzie w służbę za szafarza
Ale chodźmy
na stronie
Cze
śnikowiWielką radość jeńcem sprawię,
I zapewne do mnie powie,
Gdy mu zdobycz mą przedstawię:
"Niechaj Klara twą zostanie".
Chodź, mój jeńcze.
WACŁAW
Idę, panie.