I. OJCZE NASZ

 

Na gwiazdach oparty, zza obsłon błękitu,

O Panie! przeglądnij nas okiem,

Patrz, ile tu śmiechu, zwątpienia i zgrzytu

Pomiata cierpieniem głębokiem.

Jak życie twych ludów opaczną szło drogą

Na uździe ciemięzców, pod biczem,

To ziemię zhańbioną w otchłanie trąć nogąt

Nie umie być wolną, niech będzie znów niczeml

O zniszcz nas lub podnieś! wołamy do Ciebie -

Ojcze nasz, któryś jest w niebie!

 

Niech światło Twej łaski ród wzniesie zdeptany.

Jak księżyc, co morze podnosi;

Z ołtarzów i z tronów strąciwszy bałwany,

Niech Ciebie za Pana ogłosi.

A ludy gdy znamion pozbędą się pychy,

Za Tobą polecą jak roje,

Miodowe zapasy gromadząc w kielichy -

Święć się imię Twoje!

 

Niech ludy, co w wiecznym trapiły się boju,

Odetchną w braterstwie i zgodzie,

Niech rosną w tak zgodnej równości, w pokoju,

Jak rosną szuwary na wodzie,

Niech miłość i wolność opaszą tę ziemię,

Jak wiecznie zielone powoje,

Niech jeden Bóg będzie, cel jeden i plemię -

Przyjdź królestwo Twoje!

 

O, wtenczas to, wtenczas żyć byłoby warto

Swobodnym pod Twoją opieką.

Dziś, kiedy nam przyszłość niewolą zaparto,

Na próżno bijemy o wieko;

Dziś naszej pokory rozkrusza się zbroja.

Dziś słowy jąkamy cichszemi -

Bądź wola Twoja,

Jak w niebie, tak i na ziemi!

 

To ześlij, o Panie! nam swoich proroków,

Co w wielkim zwątpieniu człowieczem

Rzucają pociechę jak mannę z obłoków,

A słowem wojują jak mieczem!

I daj im stal w piersi, grom w głosie, skrę w oku,

A kieruj ich okiem i głosem,

Na pańskiej biesiadzie umieść ich przy boku,

Niech pierś Twą obwiną swym włosem,

I nasyć nas wszystkich pokarmem aniołów,

A w gniazda hijeny i rysia

Z odwagą pójdziemy wstawszy od Twych stołów -

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.

 

To wytęp tych czarnych, szatańskich handlarzy,

Co kupczą głowami swych braci,

Za które im tyran uśmiechem na twarzy,

Srebrnikiem lub blaszką zapłaci.

To wytęp ich, Panie! bo ręka człowieka

Na karę tak wielką za miękka

I od nich jakoby od trądu ucieka,

I skalać dotknięciem się lęka;

A nikt ich nie karci, nikt, Panie! prócz śliny

Wyplutej na czoła tym zdrajcom -

I odpuść nam nasze winy,

Jako my odpuszczamy naszym winowajcom.

 

Wielbiony niech będzie, kto tyle ma męstwa.

Że zamiast zasłonić się zbrodnią,

Sam siebie rozpina na krzyżu męczeństwa,

Sam stos swój zapala pochodnią;

To dodaj nam siły, bo w trudnej tej walce

Nieprawi przewagą się szczycą,

Nad nimi potęga, znaczenie - i chwalcę

Wzlatują jak sępy nad lwicą,

A wiernym w ślad idzie ubóstwo, strapienie

I praca dla chleba dziennego -

I nie wódź nas na pokuszenie

Ale nas zbaw ode złego.

Amen.


SPIS WIERSZY