SŁOWO JEREMIEGO

 

Jeremi, sługa ludu, syn ziemi natchniony,

Wyleciał nad obłoki jako ptak zraniony

I patrzał w swoją matkę, co pod jego okiem

Płonęła ni to lampa przykryta obłokiem,

I dumał nad jej życiem tak bladym i niskiem.

Aż oto światłość owa czerwieńszym połyskiem

Buchnęła i gwar dziki powiał od niej nagle,

A więc zwinął Jeremi białych skrzydeł żagle

I spuścił się z błękitu...

Patrzę... moją ziemię

Krew zlała!... To wróg moje pomordował plemię .

 

Jeremi, sługa ludu, syn ziemi natchniony,

Co wzleciał nad obłoki jako ptak zraniony,

Uczuł, jak krew płynęła z jego dawnej rany,

Bo z braćmi pobitymi był sercem związany;

A więc upadł z obłoków, bo swej krwi kropelkę

Chciał dorzucić w czerwone to jezioro wielkie,

Bo zapragnął na biednej matki swojej łonie

W sen pieśni ukołysać rozmiotanc skronie.

 

Na ziemi jego ojców biły łuny krwawe,

Krzyk rozpaczy przedzierał się przez śmiech i wrzawę,

Pośród ogniów szatana przemykały posły

I worki z srebrnikami dla Judaszów niosły!

A za nimi dzicz ślepa z wyciągniętym nożem

Szła jak plaga strącona karaniem niebożem;

Gdzie przeszła, zapadały domy - groby rosły!

 

Jeremiemu krew wrząca skoczyła do skroni

I mniemał, że miecz dzierży archanielski w dłoni,

I okiem iskier pełnym spojrzał po narodzie,

I mniemał, że w nim duszę odbije jak w wodzie.

A przy drogach, jak stare, pochylone słupy,

Sterczeli ludzie, spojrzał im w twarz - żywe trupy!

Bo wszyscy skamienieli, nikt bólem nie władał,

Kto pod ciosem nie upadł, ten z niemocy padał!

I widząc to Jeremi spłonął strasznym gniewem,

I ze snu chciał ich zbudzić brzękiem, słowem, śpiewem?

Więc na górę z rumowisk podniósł się po zgliszczach

I mieczem bijąc w lutnię, ćwiczoną na mistrzach,

Łunami obleczony i dymem owiany,

Uderzył w hymn jak jego serce potargany:

 

PIEŚŃ ZEMSTY

Razem głosy, dłonie razem,

A nie próżne dłonie,

A ty zahucz nam na ucztę,

Sycylijski dzwonie!

Już od dawna chytry wróg

Krwią frymarczy laszą,

Naszą krzywdę święcąc Bóg

Święci zemstę naszą;

Póki starczy w żyłach krwi, póki w piersiach tchu:

Zemsta mu!

 

Pan miłuje zapał siły,

Nie bezmocy trwogę,

On rzekł: ,,Kto sobie pomaga,

Temu dopomogę".

Wżdy spod stopy lichy płaz

Na wolność się pręży,

Mamyż leżeć jako głaz,

Gdy nas wróg ciemięży?

Hej! olbrzymów dawna krwi, obudź nas ze snu:

Zemsta mu!

 

Wróg, podobny do onego

Zdeptanego węża,

Jednych kusi, drugich truje,

A wszystkich rozprzęża.

Poty jemu w świecie stać,

Póki mętne matnie;

A więc on na rodną brać

Zbroił dłonie bratnie!

Za tysiące spadłych głów na katowskim pniu:

Zemsta mu!

 

I wróg, ten dziki satrapa,

Hańbi nasze córki

I przy pieśni niewolników

Szare kręci sznurki,

Potem w ziemię wbija słup,

Porywa nam syna

I na czarnych ptaków łup

Na sznurku upina.

Więc za każdą taką nić skrwawionego lnu:

Zemsta mu!

 

Słowo święte, słowo wiary

Wróg oddechem ziębi,

A więc pieśń o zemście naszej

Skryjmy w serca głębi,

A tam tajnie niechaj w nim

Jak wulkan się chowa

(Tak w pieczarach dawny Rzym

Skrywał prawdy słowa),

Aż wyleci kiedyś w świat na kształt pieśni chrztu

Zemsta mu!

 

A ty, Panie! co w swym ręku

Ważysz nasze losy,

Boże wielki! dla tej pieśni

Otwórz swe niebiosy!

A gdy przyjdzie ów dzień nasz,

Ów dzień upragniony,

Ty aniołom swoim każ

W cztery świata strony

Na miedzianych trąbach grzmieć hasłem w onym dniu: 

Zemsta mu, zemsta mu, zemsta mu!

 

I odśpiewał Jeremi tę pieśń rwącą szałem,

I wychylił się za nią duszą, sercem calem,

Drgnął naród! - lecz za chwilę ściągnięty łańcuchem

Znowu opadł, bo bożym nie odetchnął duchem

I nie w Bogu, lecz w zemście ze snu się obudził.

A Jeremi, gdy poznał, że swe skrzydła zbrudzil,

Za śladem skruszonego króla i proroka

Chciał zapłakać - i ręką gdy sięgnął do oka,

To zamiast łzy krew sępia spłynęła mu z powiek

I poznał, że u Boga niżej stał - niż człowiekl

A więc czołem uderzył, jak syn się rozżalił

I Panu na ofiarę całą duszę palił,

I przed progiem kościoła długo pokutował,

Aż w końcu Pan w litości język mu rozkował,

Ażeby modląc Jego - imię Jego chwalił.

 

O mój ludu! krwią moją są te pieśni moje!

Jam je jak w arkę świętą złożył w ręce twoje,

Niechaj gra w twych natchnieniach, niech w twych żyłach płynie,

Niech wrogom urągając, w tobie nie zaginie,

A innego pręgierza nie trzeba na wroga. -

Dla szatana najsroższą karą - "CHWAŁA BOGA "!


SPIS WIERSZY