Do Zielonookiej
Marcie Miklaszewskiej
Nie tak czarny jest Murzyn wśród nocy głębokiej,
nie tak biały śnieg świeży, gdy na ziemię spada,
nie tak koral rumiany, nie tak Luna blada,
jak zielone są oczy mej Zielonookiej;
i nie są takie ciche jesienne półmroki,
ani kot, gdy się chyłkiem ku zdobyczy skrada,
ani motyl, gdy skrzydła na kwiecie rozkłada,
jak ciche są jej w mroku stąpające kroki.
Kiedy z nocy szalonej, jak z szumiącej rzeki
pełnej wirów podstępnych i groźnych katarakt
wynurzam się, dręczony przez strasznego kaca,
tym, co mi radość życia na nowo przywraca,
nie są kliny zdradzieckie ni szalbiercze leki,
lecz jej oczu zielonych mieniący się szmaragd.