Ballada o Łupaszce
Wiersz ten w swojej warstwie stylistycznej jest parodią artykułów
na temat spisku rewizjonistyczno-syjonistycznego,
jakie masowo ukazywały się w polskiej prasie w marcu 1968 roku.
Pawłowi Jasienicy
Już wieczór zapada,
usnęły już bory
i z borów wychodzą
reakcji upiory.
Straszliwych rezunów
zbierają się hordy,
by szerzyć dokoła
pożogi i mordy.
Na czele szwadronu
ataman ich gna —
Łupaszka, Łupaszka,
Łupaszka maja!
Choć wygląd junacki
ma groźny watażka —
pepeszka przez ramię,
na bakier papaszka,
choć nos ma krogulczy,
na oku zaś bielmo
i z miejsca byś poznał,
że wielkim jest szelmą,
lecz słuchy już krążą,
że kozak to łże-
i lud okoliczny
powtarza wciąż, że
gdy jedzie przez pola
ze swoim szwadronem,
wydaje rozkazy
żydowskim żargonem.
Pod dońską papachą,
jak w gnieździe jaskółkę,
ukrywa ataman
jewrejską jarmułkę
i chociaż ujawnić
to hańba i wstyd,
Łupaszka po prostu
parszywy jest Żyd!
Kochankę ma Czajkę,
Jewrejkę okrutną,
co wzdycha: „Łupasiu,
zrób pożar, bo smutno!”
Lecz gorszy niż Czajka
i srogie kozaki
adiutant jest wodza,
Nowina niejaki,
do zbrodni okrutnych
Łupaszkę wciąż pcha —
Łupaszka, Łupaszka,
Łupaszka maja!
Już szwadron podjechał
pod senną wioszczynę
i wzywa do siebie
Łupaszka Nowinę:
„Czto diełat'?” Nowina
mu na to: „Serdeńko,
ach, spalić nam trzeba
tę wioskę maleńką,
bo wioski tej wójtem
niejaki jest Hryć,
co z ciebie bezczelnie
ośmiela się kpić!”
Już płonie Narewka,
już świszcze nahajka
i śmiechem okrutnym
zanosi się Czajka,
bo nic tak nie cieszy
krwiożerczej gudłajki,
jak w huku płomieni
świszczące nahajki.
I śmieje się Czajka,
i skacze, i łka:
„Łupaszka, Łupaszka,
Łupaszka maja!”
Choć łupił Łupaszka
pod własnym swym szyldem,
lecz w zmowie był tajnej
z baronem Rotszyldem.
Ten Rotszyld wraz z kupą
londyńskich żydłaków
przerobić na macę
chciał wszystkich Polaków,
na cel ten nikczemny
niejeden słał funt,
Na szczęście Łupaszce
nie udał się bunt.
I oto nadchodzi
dzień zemsty i gniewu:
do walki z Żydami
wyrusza KBW.
Lęk serca przenika
Łupaszki i spółki,
bo czują w tym rękę
karzącą Gomułki.
Gdy hukiem wystrzałów
aż zatrząsł się gaj,
Łupaszka dał tyły
z okrzykiem: „Aj waj!”
Od czasów tych szereg
lat długich upłynął
i słuch o Łupaszce
już całkiem zaginął.
Że jednak w naturze
nic całkiem nie ginie,
bandyci się sprytnie
ukryli jedynie.
A gdy się ukryli,
zaczęli jak stonki
ojczyzny ludowej
podgryzać korzonki!
Gdy zdrady nikczemnej
porzucił manowce,
przebiegły Nowina
przemienił się w owcę.
Choć owcze przebranie
wilkowi doskwiera,
udaje Nowina,
że on jest literat,
i, szczerząc zębiska,
pazurem wciąż pisze
to powieść o Piaście,
to szkic o Rzepisze.
Hołubi go za to
ojczyzna ludowa,
bo nie wie, że żmiję
na łonie swym chowa.
I chociaż wygląda
to całkiem jak bajka,
autorką poczytną
jest także i Czajka.
Gdy wszystkich oszukać
zdołali z kretesem,
zaczęli spiskować
z Ajzykiem mechesem.
Ten Ajzyk pozował
na wieszcza narodu,
sjonistą był jednak
podszyty od spodu.
Gdy takich hultajów
zebrało się troje,
ach, drżyjcie, Polacy,
ach, trwóżcie się, goje!
Bo Żydy chcą zrobić
nam Finis Poloniae
i kraj nasz zamienić
w judejską kolonię!
Bez przeszkód żydowska
rozwija się akcja,
bo kler ją popiera
i czarna reakcja,
już mają swe wtyczki
i w rządzie, i w KC,
do spisku się wszyscy
włączyli gęgacze,
a także studenci,
sztubaki i chule
na zgubę swą sojusz
zawarli ze Srulem.
Gdy wokół się głośne
rozlega gęganie,
w umyśle słuchacza
powstaje pytanie:
A gdzie jest Łupaszka?
Gdzie podział się on?
Czy strzał kabewiaka
zgotował mu zgon,
czy srogą pokutę
odbywa w klasztorze,
czy w stepie bezkresnym
zagubił się może?
Ach, drogi słuchaczu,
fantazja twa słaba,
dziś hula ataman
w Zatoce Akaba!
Przepaskę na bielmo
założył nasz krajan
i teraz on słynny
generał jest Dajan.
Że nie dość mu było
arabskich podbojów,
nad Wisłę wyrusza,
by polskich bić gojów!
W marcowe wieczory
pod wieszcza pomnikiem
spotyka się Dajan
z niejakim Michnikiem.
Gdy Dajan szwargoce,
to Michnik wciąż gęga
i straszny się spisek
pod wieszczem wylęga.
Aż wieszcz na cokole
zadumał się: „Po co
te Żydy na dole
tak głośno szwargocą?”
Już spisek jest gotów,
już cieszy się Czajka
i toast za Syjon
wychyla już szajka.
I śle do Rotszylda
telegram: „Baronie,
czekamy cię w wolnym
nad Wisłą Syjonie!”
A Rotszyld depeszę:
„Rachunek zapłacę,
jeżeli z Gomułki
przyślecie mi macę”.
Z okrzykiem: „Dla Polski
gotowa już trumna!”
wyrusza na miasto
ta piąta kolumna.
Gdy niecni sjoniści
nasz kraj zgubić pragną,
na szczęście się ocknął
generał nasz — Bagno.
A Bagnu niestraszne
żydowskie przechwałki,
bo on ma za sobą
gazrurki i pałki.
Gdy rzucił do walki
te pały i rury,
to pierze z sjonistów
leciało i wióry.
Przed dzielnym ormowcem
sam Dajan umyka
i rzuca na pastwę
gazrurkom Ajzyka,
a Czajka zdradzona
rozpacza i łka:
„Dajana, Dajana,
Dajana maja!”
Już kraj nasz oczyszczon
z sjonistów przeklętych,
zostały w nim tylko
Moczary i Kępy.
I nocą z pomnika
spogląda wieszcz blady,
jak po tych moczarach
wciąż snują się dziady.
Czas zamknąć pointą
balladę tę całą:
Choć znikli sjoniści,
lecz BAGNO zostało.