W PRZEDEDNIU

 

Usta twoje, dziewczyno, całowań łakome,

Śnią dziwy, co się własną trwożliwością płoszą...

Obietnicy ust męskich jeszcze nieświadome -

Czują, że jest im tajne coś, co jest rozkoszą...

 

Drżą tęsknotą za czarą słodyczy nieznanych,

Roztapiając swą bladość w krwi wrącej rumieńcu;

Żary pragnienia gaszą na ustach siostrzanych,

Bo im nie zakwitł jeszcze sen o oblubieńcu.

 

Lecz nim twe usta, ogniem pożądań bezradne,

Zwyciężone pragnieniem rozkoszy potężnym,

W nieprzytomnym szukaniu mdlejące, bezwładne,

Tkną ust mych całowaniem pierwszym, niedołężnym:

 

Chcę jak najdłużej patrzeć, jak się nasze obie

Dusze zmagają, liliom twym kradnąc biel skrycie...

Bowiem to najpiękniejsze, co znikome w tobie,

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!



POWRÓT