BLADEJ DZIEWCZYNIE

 

Twej wątłej twarzy piękno chore, anemiczne

Śni o znużeniu twojej krwi bladej, omdlałej,

Która leniwym tętnem fali ociężałej

Ożywia twe wysmukłe członki seraficzne.

 

Tyś jest spłowiałym blaskiem spopielałej chmury,

Zwietrzałą wonią, którą tchną spełzło kobierce...

Za skąpo w alabaster wsączono purpury,

W drętwym snem wycieńczone, niedokrwiste serce.

 

Dla ciebie, Piękna moja, hoduję winnicę,

Gdzie ciepło słońca w gronach dojrzałych sok słodzi.

Podlewam ją swą własną krwią, kiedy dzień wschodzi,

I dla ciebie przeznaczam swych trudów krwawicę.

 

Przyjdź! Soki z gron wycisnę i tobie, Jedyna,

Zgotuję złotą kąpiel, byś moc zdrowia ssała

Spragnioną, nagą skórą dziewiczego ciała

I byś ożyła słodkim ogniem mego wina!



POWRÓT