RZEŹBIARZ

 

Mistrz uczuł w swojej piersi dech nieskończoności

Potężny jak ocean, gdy się pianą zwełni.

Chciał wyrzucić z swej głębi moc życiowej pełni,

Której orkan wezbranej potęgi zazdrości.

 

I w głazie dłonie jego młodzieńca wykuły,

Który łudzi miał uczyć zwycięstw, dumy, chwały!

Posągu człon drgał każdy siłą napęczniały,

Szałem nadmiaru grały w nim wszystkie muskuły.

 

A ten, co pierwszy ujrzał boskość w mistrza tworze,

Padł na twarz, zatrwożony, szepcąc ciche modły:

"W proch przed tobą mocarze niech padną najpierwsi!"

 

Mistrz zmarszczył brwi, odtrącił zgiętego w pokorze

I widząc, jak moc rzuca siew słabości podłej,

Młotem strzaskał posągu granitowe piersi!...



POWRÓT